Poniedziałek, godz. 8, Centrum Obsługi Gotówkowej we Wrocławiu przy ul. Międzyleskiej.
– Dzień dobry, ja po gotówkę dla Raiffeisena – przedstawia się konwojent w mundurze firmy ochroniarskiej Solid Security. Ma identyfikator i legitymację. Pracownica wydaje mu worek z pieniędzmi. Są w nim złotówki i obce waluty – w sumie ponad 5 milionów złotych. Mężczyzna wsiada do furgonetki oklejonej emblematami firmy ochroniarskiej i odjeżdża.
W jednym z wrocławskich oddziałów Raiffeisen Banku pracownik coraz bardziej się niepokoi. Furgonetka powinna być już dobre pół godziny temu. Dzwoni na policję. – Nie wiemy, co się stało, ale do tej pory nie dotarły do banku pieniądze – zawiadamia oficera dyżurnego.
To udało się ustalić „Rz”. Jak wygląda oficjalna wersja? Choć komendant wojewódzki policji natychmiast powołuje specjalny zespół dochodzeniowy, po kilkudziesięciu godzinach policja podaje tylko strzępy informacji. Utajniona jest nazwa banku, nie wiadomo, skąd złodziej pobierał pieniądze.
– W sprawie jest wiele niejasności i znaków zapytania – przyznaje mł. asp. Paweł Petrykowski, rzecznik wrocławskiej policji. Dokładnej kwoty nie chcą podać ani policja, ani Raiffeisen Bank. – Nie jesteśmy stroną tego incydentu, zgłosiliśmy do organów ścigania niedostarczenie pieniędzy do banku – zaznacza rzeczniczka banku Joanna Cegłowska. – Zdarzenie to nie ma wpływu na działalność naszego oddziału, a sprawa rozegrała się na linii liczarnia zewnętrzna – firma zajmująca się transportem gotówki.