Śledztwo ws. badania sześciolatków

Prokuratura sprawdza, czy pracownicy Instytutu Badań Edukacyjnych nie popełnili przestępstw przeciwko działalności instytucji państwowych i obrotowi gospodarczemu

Publikacja: 15.01.2013 02:03

Śledztwo ws. badania sześciolatków

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Chodzi o opisywaną przez „Rz"

w połowie grudnia sprawę badania sześcio- i siedmiolatków. Zgodnie z informacją IBE jego wyniki mają pomóc „opracować wnioski i wytyczne do wprowadzenia reform w systemie oświaty, w tym obniżenia wieku, od którego dzieci podlegają obowiązkowi szkolnemu". Za to podatnicy zapłacą ok. 4 mln zł. W sumie przebadanych ma zostać 3,1 tys. dzieci. IBE nadzorowane jest przez Ministerstwo Edukacji.

Wątpliwości budzi kilka rzeczy. Otóż udział w ankiecie niesie ze sobą wymierne korzyści. Rodzinom, które zostały do niej wytypowane, oferuje się talony do jednej z sieci handlowych. Ponadto biorą one także udział w losowaniu samochodu terenowego. Koszty „promocyjne" badania to około 400 tys. zł.

Poza tym w badaniu mogą wziąć udział tylko zdrowe dzieci. Co więcej, ruszyło ono w ostatnim kwartale 2012 r., a więc cztery lata po ogłoszeniu reformy obniżającej wiek szkolny.

Po naszej publikacji wniosek do prokuratury w tej sprawie zgłosił Sławomir Kłosowski, były wiceminister edukacji, obecnie poseł PiS.

– Po tym zawiadomieniu, 8 stycznia wszczęliśmy śledztwo – poinformowała „Rz" Marta Białobrzeska, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa Wola.

Śledczy chcą ustalić, czy nie doszło do naruszenia dwóch artykułów kodeksu karnego.

Pierwszy (art. 231, par. 1) dotyczy funkcjonariusza publicznego, który nie dopełniając lub przekraczając swoje uprawnienia, działa na szkodę interesu publicznego.

Drugi (art. 296, par. 1) mówi o wyrządzeniu znacznej szkody majątkowej przez nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez osobę, która zajmuje się sprawami majątkowymi.

– Cieszy mnie decyzja prokuratury, ale bardziej niepokoi fakt, że to już kolejna sprawa w instytucji nadzorowanej przez MEN, w której są podejrzenia dotyczące niegospodarności oraz przekroczenia uprawnień przez urzędników – mówi Kłosowski. Podkreśla, że to wskazuje, iż minister edukacji nie wywiązuje się ze swoich podstawowych zadań, do których należy nadzór nad podległymi jej instytucjami.

Gdy zapytaliśmy IBE o wydatki promocyjne związane z badaniem (zgodnie ze specyfikacją konkursową nie mogły być niższe niż 5 proc.), Natalia Skipietrow, rzeczniczka Instytutu, odpowiedziała nam, że jest to forma podziękowania.

„Uznaliśmy, z uwagi na to, że badanie odbywa się w domach, a chcemy je powtórzyć, iż należy w jakiś sposób »przyjść z kwiatami«. Bon jest formą podziękowania za czas, jaki zajmujemy. Jak pokazują doświadczenia międzynarodowe, tego typu działania mają wpływ na decyzję o »pozostaniu w badaniu« – napisała nam Skipietrow.

IBE zastrzegł także, że choć MEN wie o badaniu, to nie uczestniczyło w jego projektowaniu, a także nie odpowiada za kształt oraz wyniki.

Ograniczenie grupy badawczej tylko do populacji zdrowych dzieci Instytut tłumaczył komfortem psychicznym najmłodszych. Wyjaśnił także, że maluchy mające problemy zdrowotne wymagają odrębnego podejścia, a także innych narzędzi diagnostycznych.

Prokuratorskie śledztwo to kolejna kontrowersja związana z reformą obniżającą wiek szkolny.

Kilka dni temu Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców rozpoczęło zbiórkę podpisów pod obywatelskim wnioskiem o referendum w tej sprawie. Ta reforma cieszy się bowiem bardzo niskim poparciem społecznym. Tylko 17,5 proc. rodziców w tym roku szkolnym posłało sześciolatki do szkół.

Kraj
Pałac Prezydencki: Czy media społecznościowe zdominują kampanię prezydencką 2025 roku?
Kraj
Nowej nadziei na nowy rok
Kraj
Ukraina: Były redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita” Grzegorz Gauden odznaczony „Za odwagę intelektualną”
Kraj
Życzenia świąteczne od „Rzeczpospolitej”: Bóg się nam rodzi!
Kraj
„Gaude Mater Polonia” nie wróci do nas szybko
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego