Gowin: centrum dla Platformy

Konwencja o przemocy długo poczeka na ratyfikację – sugeruje minister sprawiedliwości Jarosław Gowin

Publikacja: 19.01.2013 01:00

Jarosław Gowin

Jarosław Gowin

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

"Rz": CBA stosowało stalinowskie metody?

Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości

: Przymiotnik stalinowskie jest całkowicie nie na miejscu. Mój ojciec siedział w stalinowskim więzieniu, wielu jego kolegów tego nie przeżyło. Ojciec do końca życia nosił ślady okrutnych tortur. W ogóle rażą mnie wszystkie wypowiedzi sugerujące, że w demokratycznej  Polsce możliwe są rzeczy, które działy się w czasach komunizmu. Trudno się dziwić, że  wypowiedź sędziego Tulei poruszyła opinię publiczną i bardzo ją spolaryzowała. Zresztą sam fakt, że dyskusja wokół jego słów  jest tak ożywiona jest najlepszym dowodem na to, że powiedział o jedno zdanie za dużo.

Czy ten wyrok, określający różnice pomiędzy przyjmowaniem dowodu wdzięczności a korzyści majątkowej, jest ważny dla środowiska lekarskiego?

Nie przesądzam winy doktora G., bo wyrok jest nieprawomocny. Natomiast uważam, że jeżeli doszło do brania pieniędzy, to wyrok jest adekwatny i ważny, gdyż  po raz pierwszy w sposób jednoznaczny wskazano granice między tym, co jest dopuszczalną formą wdzięczności, a tym co jest  korupcją. Wydaje mi się, że nie tylko sam wyrok, ale także jego wymiar  jest adekwatny w stosunku do winy.

Premier zapowiada rekonstrukcję rządu. Czuje się pan zagrożony?

Każdy minister każdego dnia jest do dyspozycji premiera. Do  zapowiedzi premiera o rekonstrukcji podchodzę z powagą, ale przyjmuję je jako zjawisko naturalne. Tak jak gazeta musi się liczyć z fluktuacjami rynkowymi tak minister musi się liczyć z tym, że przestanie pasować do koncepcji premiera.

A są sygnały, że może pan przestać pasować do koncepcji Donalda Tuska?

Żadnych sygnałów nie mam, ale byłoby niestosowne, gdybym swoimi komentarzami medialnymi w jakikolwiek sposób ograniczał wolność premiera.

Jak się panu układają relacje z koalicjantem po zmianie lidera? Z Waldemarem Pawlakiem mocno różnił się pan w kwestii reorganizacji sądów rejonowych.

Janusz Piechociński jest na pewno innym typem polityka niż Waldemar Pawlak, ma inny typ charyzmy,  bardziej koncyliacyjny. Ale muszę powiedzieć, że może poza kwestią sądów, współpraca z Waldemarem Pawlakiem układała mi się świetnie i równie dobrze układa się  z Januszem Piechocińskim. Po 1 stycznia  sytuacja wokół reorganizacji sądów trochę się uspokoiła. Mam nadzieję, że to doprowadzi do stopniowego wygaszenia emocji po stronie kolegów z PSL.

Popierana przez PSL ustawa obywatelska mająca zablokować reorganizację jest w Sejmie i nie widać, by ludowcy zmienili zdanie w tej kwestii.

Ustawa jest w Sejmie, ale myślę, że sejmowa komisja, która się nią zajmuje  będzie czekać na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie ( Trybunał ma orzec, czy przepisy na mocy których minister sprawiedliwości wydał rozporządzenie o reorganizacji 79 sądów są  zgodne z Konstytucją – red.)

Ale reforma już weszła w życie 1 stycznia. Nie mógł pan poczekać z podpisaniem rozporządzenia do decyzji Trybunału?

Tam, gdzie prawo jest niejednoznaczne, ta niejednoznaczność powinna być rozstrzygnięta wolą polityczną. Uznałem, że dobrze przygotowana reforma powinna zostać wprowadzona możliwie niezwłocznie. I tak opóźniłem ją o pół roku próbując wynegocjować  jakiś kompromis z PSL. Uważam, że Polacy zbyt długo czekali na sprawny wymiar sprawiedliwości. Jako minister jestem powołany nie do tego, żeby szukać sobie formalnych pretekstów do niepodejmowania decyzji, tylko  żeby działać w interesie zwykłych Polaków. Nie mam wątpliwości, że  dla prezesów sądów i części elit samorządowych moja decyzja była bolesna. Jednak z punktu widzenia interesu milionów Polaków ta decyzja była konieczna.

Rozumiemy, że będąc konsekwentnym, po reorganizacji sądów rejonowych przychyli się pan także do likwidacji i reorganizacji części prokuratur rejonowych.

Reorganizacja sądów wywołała tak wielkie emocje społeczne, że spodziewam się, iż faktyczne zlikwidowanie części prokuratur wywołałaby prawdziwą burzę.  Trzeba to będzie rozstrzygnąć na forum koalicyjnym. Nie ukrywam, że premier Janusz Piechociński już u mnie w tej sprawie interweniował.

By do tego nie dopuścić?

Stanowisko koalicjanta jest jednoznaczne – nie powinno się likwidować żadnych lokalnych instytucji ze względu na lokalny patriotyzm i szacunek dla tzw. Polski lokalnej. Ja uważam, że in interesów lokalnych nie wolno realizować kosztem ogółu obywateli. Ale w sprawie prokuratur jestem otwarty na dyskusję.

Kiedy zakończy się długo zapowiadana reforma całej prokuratury?

Ostateczny projekt wyjdzie z ministerstwa jeszcze w styczniu. Zgodnie z zapowiedziami chcę by Prokurator Generalny składał sprawozdanie nie tylko premierowi, ale całemu Sejmowi, choć bez głosowania nad nim, bo to już mogłaby być forma politycznego nacisku. Jeśli chodzi o relacje rząd-prokuratura zachowujemy zasadę niezależności. Prokurator generalny będzie wprawdzie  uczestniczyć w pracach nad wytycznymi dotyczącymi polityki karnej państwa, ale te wytyczne nie będą miały dla prokuratury charakteru obligatoryjnego. Natomiast w swym sprawozdaniu Prokurator Generalny byłby zobowiązany do nich się odnieść.  Byłaby to forma autonomicznego, ale jednak dialogu nad problemami bezpieczeństwa. Podkreślam, że niezależność prokuratorów jest bardzo cenna, ale  z drugiej strony nikt nie zwolnił ministra sprawiedliwości czy premiera z odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polaków.

Jak pan ocenia zapowiedzi budowania przez Janusza Piechocińskiego szerszej formacji centroprawicowej?

Choć dla mnie osobiście ta inicjatywa jest kłopotliwa, bo gdyby się powiodła to mogłaby odebrać część wyborców konserwatywnemu skrzydłu Platformy, to przyjąłem ją  z uznaniem. Na miejscu Janusza Piechocińskiego zrobiłbym to samo. Fakt, że on tak szybko i w takim momencie wystąpił z tą inicjatywą, narzucając pewną agendę debaty publicznej wystawia dobre świadectwo jego zdolnościom przywódczym.

Czy to może przesunąć Platformę w lewo?

Dlaczego miałoby dojść do takiego przesunięcia? Na razie przesuwa to całą koalicję nieco bardziej na prawo.

Niektórzy twierdzą, że już od pewnego czasu PO dryfuje w lewo.

Nie widzę takiego dryfu. Platforma nie jest co prawda taką partią, jaką była na początku, czyli  centroprawicową. Od tego czasu bardzo poszerzył się nasz elektorat i cała partia przesunęła się ku centrum. Ale uważam, że w tym centrum jest mocno osadzona i nie dryfuje ani w lewo, ani w prawo.

Jak zatem odczytywać podpisanie przez rząd Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, którą krytykował pan za to, że jest zbyt ideologiczna, czy wprowadzenie rządowego programu dofinansowującego in vitro, który zakłada mrożenie zarodków?

Jednocześnie jednak zdecydowana większość klubu PO zagłosowała ostatnio przeciwko unijnemu projektowi wprowadzenia parytetów w zarządach firm.  Z tego głosowania równie dobrze można wysnuć tezę o dryfowaniu Platformy w prawo. Wydaje mi się, że w PO toczy się debata, w niektórych spawach nawet spór, decyzja raz przesuwa się w prawo, raz w lewo, ale generalnie kurs na centrum jest trzymany.

Jak w kontekście sporów światopoglądowych ocenia pan prace Klubu PO?

Powtarzałem wielokrotnie, że często niepotrzebnie kierownictwo forsowało w sprawach światopoglądowych zbyt jednostronne, liberalne stanowisko. Uważam, że w takich kwestiach Klub powinien pozostawić posłom swobodę decydowania w zgodzie ze swoim sumieniem.

Tyle, że pozostawienie wszystkiego sumieniu posłów doprowadziło do pata, np. w sprawie in vitro. By uniknąć awantury premier zdecydował sprawę załatwić poza Sejmem.

Moim zdaniem kompromis w sprawie in vitro był możliwy do osiągnięcia wewnątrz klubu PO, ale kolegom o nastawieniu liberalnym zabrakło do tego cierpliwości. W 90 proc. spraw byliśmy w stanie wypracować wspólne stanowisko. W przypadku tych kilku spornych każdy mógłby głosować w zgodzie z własnym sumieniem i tak powstałby kompromis

Nie czuje się pan przegrany jeśli idzie o spory światopoglądowe wewnątrz partii?

Gdybym wygrywał każdą batalię, to teza lansowana głównie przez Gazetę Wyborczą o przesunięciu Platformy w prawo byłaby prawdziwa. Akurat w sprawie konwencji wypracowaliśmy bardzo rozumny kompromis, rząd podpisał konwencję, ale opatrzoną deklaracją, że będzie realizowana tylko w zakresie, w którym jest zgodna z polską konstytucją. To ma zapobiec ziszczeniu się niebezpieczeństw zapisanych w tej konwencji, które od początku dostrzegałem, jak choćby próbie forsowania legalizacji związków homoseksualnych jako równorzędnych małżeństwu.

Ratyfikować konwencję musi jeszcze Sejm. Kiedy trafi tam ustawa ratyfikacyjna dotycząca konwencji?

Nie wykluczam, że dopiero w następnej kadencji.

To aż tak skomplikowane?

Oczywiście, bo wymaga głębokich zmian w polskim prawie. Poza tym  mamy wiele innych  ważnych i pilnych problemów do rozstrzygnięcia,  przede wszystkim gospodarczych.

Czy jednym z pilnych problemów, z którymi rząd musi się zmierzyć jest sprowadzenie do Polski wraku tupolewa?

Z punktu widzenia emocji społecznych to jedna z najważniejszych spraw w Polsce. Pomijam już fakt, że dla zwolenników PiS to w ogóle  najważniejszy temat. . Jednak dla coraz większej liczby Polaków, w tym dla mnie samego, postępowanie strony rosyjskiej w sprawie wraku jest nie do przyjęcia. Nie ma żadnych potrzeb śledztwa prokuratorskiego, które uzasadniałyby przetrzymywanie w tej chwili wraku w Rosji. Rozmawiałem o tym problemie wielokrotnie z moim rosyjskim odpowiednikiem ministrem Aleksandrem Konowałowem, ale za każdym razem  przekonywał mnie rozkładając ręce, że samolot jest w gestii prokuratury, a ta jest niezależna od rządu. Moim zdaniem decyzje w sprawie wraku zapadają jednak zupełnie gdzie indziej...

Niepokoi pana to co dzieje się teraz ze służbami specjalnymi?

Służby nie podlegają i nie powinny podlegać ministrowi sprawiedliwości. Osobiście zawsze wysoko oceniałem kompetencje gen. Krzysztofa Bondaryka. Współpracowałem z nim w konkretnych przypadkach i wiem, że to człowiek, który w interesie państwa jest w stanie rzucić na szalę nawet własne bezpieczeństwo. Równocześnie mam pełne zaufanie do ministra spraw wewnętrznych Jacka Chichockiego, który jest autorem reformy służb. Chronić bezpieczeństwo obywateli można na różne sposoby, a jeśli poglądy obu panów są odmienne, właściwie się stało, że generał Bondaryk oddał się do dyspozycji premiera.

Pojawiły się informacje, że odejście Bondaryka może mieć związek także z  aferą Amber Gold.

Jeśli  są takie spekulacje, to chcę je stanowczo  zdementować. Sam od początku sierpnia byłem intensywnie zaangażowany w wyjaśnianie działania organów państwa w sprawie Amber Gold i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że ABW nie ma tu nic na sumieniu.

-rozmawiali Kamila Baranowska i Michał Szułdrzyński

"Rz": CBA stosowało stalinowskie metody?

Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości

Pozostało 99% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo