Moim zdaniem kompromis w sprawie in vitro był możliwy do osiągnięcia wewnątrz klubu PO, ale kolegom o nastawieniu liberalnym zabrakło do tego cierpliwości. W 90 proc. spraw byliśmy w stanie wypracować wspólne stanowisko. W przypadku tych kilku spornych każdy mógłby głosować w zgodzie z własnym sumieniem i tak powstałby kompromis
Nie czuje się pan przegrany jeśli idzie o spory światopoglądowe wewnątrz partii?
Gdybym wygrywał każdą batalię, to teza lansowana głównie przez Gazetę Wyborczą o przesunięciu Platformy w prawo byłaby prawdziwa. Akurat w sprawie konwencji wypracowaliśmy bardzo rozumny kompromis, rząd podpisał konwencję, ale opatrzoną deklaracją, że będzie realizowana tylko w zakresie, w którym jest zgodna z polską konstytucją. To ma zapobiec ziszczeniu się niebezpieczeństw zapisanych w tej konwencji, które od początku dostrzegałem, jak choćby próbie forsowania legalizacji związków homoseksualnych jako równorzędnych małżeństwu.
Ratyfikować konwencję musi jeszcze Sejm. Kiedy trafi tam ustawa ratyfikacyjna dotycząca konwencji?
Nie wykluczam, że dopiero w następnej kadencji.
To aż tak skomplikowane?
Oczywiście, bo wymaga głębokich zmian w polskim prawie. Poza tym mamy wiele innych ważnych i pilnych problemów do rozstrzygnięcia, przede wszystkim gospodarczych.
Czy jednym z pilnych problemów, z którymi rząd musi się zmierzyć jest sprowadzenie do Polski wraku tupolewa?
Z punktu widzenia emocji społecznych to jedna z najważniejszych spraw w Polsce. Pomijam już fakt, że dla zwolenników PiS to w ogóle najważniejszy temat. . Jednak dla coraz większej liczby Polaków, w tym dla mnie samego, postępowanie strony rosyjskiej w sprawie wraku jest nie do przyjęcia. Nie ma żadnych potrzeb śledztwa prokuratorskiego, które uzasadniałyby przetrzymywanie w tej chwili wraku w Rosji. Rozmawiałem o tym problemie wielokrotnie z moim rosyjskim odpowiednikiem ministrem Aleksandrem Konowałowem, ale za każdym razem przekonywał mnie rozkładając ręce, że samolot jest w gestii prokuratury, a ta jest niezależna od rządu. Moim zdaniem decyzje w sprawie wraku zapadają jednak zupełnie gdzie indziej...
Niepokoi pana to co dzieje się teraz ze służbami specjalnymi?
Służby nie podlegają i nie powinny podlegać ministrowi sprawiedliwości. Osobiście zawsze wysoko oceniałem kompetencje gen. Krzysztofa Bondaryka. Współpracowałem z nim w konkretnych przypadkach i wiem, że to człowiek, który w interesie państwa jest w stanie rzucić na szalę nawet własne bezpieczeństwo. Równocześnie mam pełne zaufanie do ministra spraw wewnętrznych Jacka Chichockiego, który jest autorem reformy służb. Chronić bezpieczeństwo obywateli można na różne sposoby, a jeśli poglądy obu panów są odmienne, właściwie się stało, że generał Bondaryk oddał się do dyspozycji premiera.
Pojawiły się informacje, że odejście Bondaryka może mieć związek także z aferą Amber Gold.
Jeśli są takie spekulacje, to chcę je stanowczo zdementować. Sam od początku sierpnia byłem intensywnie zaangażowany w wyjaśnianie działania organów państwa w sprawie Amber Gold i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że ABW nie ma tu nic na sumieniu.
-rozmawiali Kamila Baranowska i Michał Szułdrzyński