Do wypadku doszło w ubiegły wtorek podczas przygotowań do nocnych ćwiczeń. Kiedy wozy bojowe 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza zajmowały pozycje, padły strzały. Jak się wkrótce okazało, wypaliło jedno z działek zamontowanych na ciężarówce.
Salwa uderzyła w pobliski wóz. Zginął żołnierz, trzech innych odniosło rany. – Wypadek w Wicku Morskim to nie wina sprzętu, ale ludzkie zaniedbanie – mówił kilka godzin po tragedii Aleksander Szczygło, minister obrony narodowej.
Jednak prowadząca śledztwo prokuratura do tej pory nie postawiła nikomu zarzutów. – Śledztwo trwa. Chcemy, aby działko i amunicja zostały zbadane przez ekspertów z Instytutu Techniki Uzbrojenia – wyjaśnia komandor podporucznik Dariusz Furmański, szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gdyni.Tymczasem wielkopolska jednostka nadal pogrążona jest w żałobie.
We wtorek w Wodzisławiu Śląskim z wojskowymi honorami pochowano szeregowego Grzegorza Salamona. Żołnierz pośmiertnie uhonorowany został pamiątkową odznaką 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Wraz z flagą państwową odebrała ją matka szeregowca.
Dowódca jednostki podkreślał, że był on dobrym żołnierzem i dojrzałym człowiekiem. „Jego odejście to wielka strata” – napisał w liście kondolencyjnym minister Szczygło.Trzej inni żołnierze ranni w wypadku nadal leżą w szpitalu.