Polityka to nie imieniny u cioci

Była wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa opowiada, jak to jest być kobietą w polityce, dlaczego jest twardsza od wielu mężczyzn, o swoim podziwie dla Zbigniewa Ziobry i o tym, dlaczego kiedyś skrytykowała kabaret Klika

Aktualizacja: 22.12.2007 13:09 Publikacja: 22.12.2007 03:22

Polityka to nie imieniny u cioci

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Rz: Jest pani jedną z najbardziej atakujących posłanek obecnego Sejmu. Michał Tober z SLD powiedział kiedyś, że jest pani facetem w spódnicy. Wchodzi pani w brutalne zwarcia podczas debat, a jak brakuje pani argumentów, to chowa się pani za swoją kobiecością?

Beata Kempa: Nigdy mi nie brakuje argumentów. Jeśli chodzi o pana Tobera, to on też nie szczędzi razów swoim przeciwnikom politycznym. Jestem twarda, taki mam charakter. Polityka rządzi się swoimi prawami – trzeba być zdecydowanym, jasno artykułować swoje racje i umieć ich bronić. Bo to nie są imieniny u cioci.

PiS wytypowało panią na członka komisji śledczej do wyjaśnienia okoliczności śmierci Barbary Blidy.

Tak. Moim celem będzie wykazanie, że prawda zawsze się obroni.

Jaka prawda?

Prawda o aferze węglowej. Dopiero wyjaśnienie tej pierwszej sprawy da nam odpowiedź na pytanie, jaka okoliczność skłoniła panią Blidę do samobójczej śmierci. Sam przebieg zatrzymania jej przez ABW był zapewne niedopatrzeniem funkcjonariuszy, ale przecież nie doprowadził do samobójstwa!

Wejście policji z nakazem aresztowania to stres, na który ludzie różnie mogą reagować.

To prawda, ale Barbarę Blidę obciążyła jej przyjaciółka Barbara K., podejrzana w aferze węglowej. Pani Blida mogła jej zeznania potwierdzić lub zaprzeczyć. Zabrała prawdę do grobu. A najbardziej przykre jest to, że lewica chce na tej śmierci zbić kapitał polityczny. Komisja jeszcze nie rozpoczęła pracy, jej członkowie jeszcze nie widzieli dokumentów, a pan Kalisz z LiD już mówi, kto będzie wezwany przed komisję. Nawet mnie chciał wzywać, choć z całą sprawą nie miałam nic wspólnego. Z tego mogę wnioskować, że chodzi o medialny atak na PiS i podniesienie słupków lewicy.

Niektórzy politycy sądzą, że będzie pani przewlekała prace komisji, mnożyła wątki, słowem odegra pani rolę hamulcowej.

Kiedy ja naprawdę jeszcze nie wiem, co będę robiła w tej komisji. Najpierw próbowano na mnie wywrzeć wielki nacisk, tak bym już nigdy nie zabrała głosu w tej sprawie. Żebym schowała się pod ziemię i najlepiej nie wychodziła na powierzchnię. A teraz się spekuluje, co będę robić w tej komisji. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy zajmują się moją osobą.

Bo wyrażała pani bardzo zdecydowane sądy. To pani kiedyś powiedziała, że gdyby Barbara Blida nie miała nic na sumieniu, to by nie popełniła samobójstwa.

Wyjaśnienie afery węglowej da nam odpowiedź na pytanie, co skłoniło Barbarę Blidę do samobójstwa

To był skrót myślowy, który czasami popełniamy w ferworze dyskusji. Miałam dziesięć minut na wyłuszczenie swoich racji. Na sali panowało ogromne ciśnienie, lewica reagowała agresywnymi krzykami na moje wystąpienie. Nie mogłam precyzyjnie wyrazić wszystkiego, co chciałam, a później jedno moje zdanie zostało wyrwane z kontekstu. I w taki sposób zostałam nazwana gniewną twarzą PiS. A chciałam tylko powiedzieć, że do samobójstwa dochodzi, gdy ludzie żyją w stałym napięciu, w lęku. Musimy się dowiedzieć, czy tak było w przypadku Barbary Blidy.

Powiedziała pani z trybuny sejmowej, że czuje się prześladowana przez media tak jak Blida, tylko ona popełniła samobójstwo, a pani się nie da. O co pani chodziło?

Nie chodzi o łączenie mojej sytuacji i sytuacji, w jakiej znalazła się Barbara Blida. To miał być przykład, jak może czuć się kobieta polityk, gdy są na nią wywierane naciski albo gdy w mediach pojawiają się nieprawdziwe informacje na jej temat. Tak jak ma to miejsce w moim przypadku. Naprawdę ciężko jest udowodnić całemu światu, że się nie jest wielbłądem. Mówi pani o opisanej przez „Newsweek” rozmowie z szefem kliniki MSWiA Markiem Durlikiem. Miała pani zapewniać go, że sprawa doktora Mirosława G. zostanie umorzona.Owszem, rozmawiałam z doktorem Durlikiem. Podczas gdy w szpitalu znajdowała się moja nieuleczalnie chora mama. Ale nigdy nie powiedziałam, że „ustawi się prokuratorów i sprawa zostanie umorzona”. To kłamstwo.

Czy to prawda, że jest pani zafascynowana Zbigniewem Ziobrą?

Zafascynowana to ja jestem swoim małżonkiem. On potrafi jeszcze mnie wspierać w trudnych chwilach. Natomiast Zbigniew Ziobro jest najlepszym szefem, jakiego miałam. Cenię go za niezwykłą sprawność organizacyjną, ogromną pracowitość, za zdecydowane prowadzenie reform i za zostawianie podwładnym dużej swobody. A trzeba podkreślić, że to młody człowiek, który ma przed sobą wiele lat działalności politycznej i będzie coraz lepszy.Czy dlatego wyszła pani na scenę podczas występu kabaretu Klika i publicznie zganiła go pani za żarty z Ziobry?

Ta historia nie wyglądała tak, jak opisał to dziennikarz. Po pierwsze, nie wyszłam na scenę w trakcie występu, tylko wypowiedziałam się po programie. Poza tym moja społeczność wyraźnie czekała na reakcję z mojej strony. I nie chodziło o krytykę polityków, bo na to nie jestem czuła. Członkowie kabaretu obrazili widza, który powiedział do nich: zejdźcie z tej sceny, bo orkiestra, która grała przed wami, była lepsza. Dlatego postanowiłam zażartować z kabareciarzy i zobaczyć, jak oni się odnajdą w tej sytuacji.

A więc te słowa „śmiejcie się, dopóki jeszcze możecie”, to był żart?

Tak. Dokładnie powiedziałam: „panowie, przyjechaliście na wieś i próbujecie żartować z rządu, ja jestem z tego rządu, jestem zastępcą pana Ziobry i na dodatek nadzoruję więziennictwo. I co teraz z wami będzie”. To był żart i wszyscy tak to odebrali, poza dziennikarzem. Później podaliśmy sobie ręce i uznaliśmy, że dzięki temu incydentowi i kabaret, i ja podnieśliśmy swoje notowania.

Jest pani współautorką ustawy o CBA. Lewica, która nie popierała tej ustawy, krzyczała, że jest ona skrojona pod jednego człowieka, Mariusza Kamińskiego.

To nieprawda. To dobra ustawa, a Platforma ją poparła. Pamiętam, że Julia Pitera publicznie chwaliła Kamińskiego, mówiąc, że to dobry kandydat na szefa tego urzędu.

Ale teraz PO chce go usunąć z tego stanowiska.

Myślę, że chcą po prostu zlikwidować CBA, bo to jest urząd, który im przeszkadza. Zresztą, jeżeli odwołają Kamińskiego, to będzie początek końca walki z korupcją. PO już przeprowadza czystki w prokuraturach i odsuwa ludzi od śledztw.

Jak to? Przecież to prokuratorzy się skarżą na rządy PiS.

Skarżą się, bo jak PiS dużo wymagało, to im się to nie podobało. A widać, że PO już teraz osłabia walkę z korupcją. Julia Pitera, która ma się tym zajmować, jest wyłącznie sprawna medialnie. Ale ja już wkrótce złożę interpelację do premiera z zapytaniem, ile środków wpłynęło do budżetu państwa z tytułu jej antykorupcyjnej działalności.

Taka działalność powinna przynosić dochody? Ile pieniędzy przysporzyło budżetowi CBA?

Co do CBA nie znam danych, ale w pionach ds. walki z przestępczością zorganizowaną w prokuraturach zabezpieczono ponad 200 mln zł pochodzących z przestępczości zorganizowanej. To są wymierne korzyści dla budżetu państwa.

Jestem twarda. W polityce trzeba jasno artykułować swoje racje i umieć ich bronić

Jak taka aktywna posłanka jak pani radzi sobie z życiem rodzinnym? Chyba nie ma pani na nie zbyt wiele czasu?

Wielka polityka jest bardzo absorbująca i rzeczywiście nie pozostawia zbyt wiele czasu dla rodziny. To jest trudne, ale jestem bardzo dobrze zorganizowana. Wyniosłam to z domu. Moja mama pracowała, wychowywała dzieci. Poza tym nie byłoby mnie w Sejmie, gdyby nie zgoda męża na przyjęcie moich domowych obowiązków. Jesteśmy po ślubie już 19 lat, a od czasu gdy zostałam posłanką, odkryłam w moim mężu wiele nowych, pozytywnych cech. Świetnie gotuje i ma wspaniałe podejście do dzieci. Gdy pracuję w Warszawie, praktycznie cały dom jest na jego głowie. Jak każda kobieta bardzo przeżywam rozłąkę z rodziną i muszę przyznać, że to bardziej boli niż złośliwości ze strony polityków. Ale za to mam świadomość, że w domu czeka na mnie czuły i kochający mąż, któremu mogę w pełni zaufać.

Rz: Jest pani jedną z najbardziej atakujących posłanek obecnego Sejmu. Michał Tober z SLD powiedział kiedyś, że jest pani facetem w spódnicy. Wchodzi pani w brutalne zwarcia podczas debat, a jak brakuje pani argumentów, to chowa się pani za swoją kobiecością?

Beata Kempa: Nigdy mi nie brakuje argumentów. Jeśli chodzi o pana Tobera, to on też nie szczędzi razów swoim przeciwnikom politycznym. Jestem twarda, taki mam charakter. Polityka rządzi się swoimi prawami – trzeba być zdecydowanym, jasno artykułować swoje racje i umieć ich bronić. Bo to nie są imieniny u cioci.

Pozostało 93% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej