– To nie miałoby sensu, bo NFZ nie płaci za pojedyncze badania, tylko za procedury, czyli np. hospitalizację pacjenta – tak Marek Durlik, były szef szpitala przy ul. Wołoskiej w Warszawie, komentuje sugestie, jakoby zlecał lekarzom wpisywanie do kart pacjentów fikcyjnych badań.
Oskarża go o to tygodnik „Wprost”, według którego prokuratura ma nagrania, na których Durlik zleca fałszowanie dokumentacji. „Na taśmach jest zarejestrowana rozmowa Durlika z innym lekarzem, któremu dyrektor wydaje polecenie wpisania do karty niewykonanych badań” – pisze tygodnik. Nagrania mają pochodzić z podsłuchów, jakie Centralne Biuro Antykorupcyjne założyło, pracując nad sprawą podejrzanego m.in. o branie łapówek kardiochirurga Mirosława G.
Marek Durlik zaprzecza, że fałszował karty. Twierdzi, iż szpital nic by na tym nie zyskał. – Nie ma znaczenia, czy wykonana zostanie jedna tomografia czy pięć. Szpital i tak otrzyma od NFZ tyle samo pieniędzy – przekonywał wczoraj Durlik w TVN 24.
Według „Wprost” były dyrektor ma być wezwany do prokuratury pod koniec roku po przesłuchaniu wszystkich świadków. Wtedy ma usłyszeć zarzuty. Prokuratura nie komentuje doniesień tygodnika.
– Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w szpitalu MSWiA jest w toku. Nikomu nie postawiono zarzutów – ucina Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.