Kto zakłamuje historię Polski i TW „Bolka”

Istotną warstwą afery związanej z niejasną przeszłością Lecha Wałęsy jest kłamstwo. Jest ono mocno zakorzenione w naszej sferze publicznej – twierdzi znany socjolog

Publikacja: 23.06.2008 04:51

Kto zakłamuje historię Polski i TW „Bolka”

Foto: Rzeczpospolita

Red

Atmosfera wokół publikacji historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka na temat Lecha Wałęsy pokazuje wyraźnie, jak bardzo spolaryzowane jest polskie społeczeństwo i jego elity. Minęło 20 lat od upadku reżimu komunistycznego, wydarzenia, o których mowa, sięgają 40 lat wstecz, a emocje wciąż z taką samą siłą wciągają wszystkich w swoją orbitę. Wytworzył się podział niezwykle dramatyczny, pewnie również dlatego, że nie ma on charakteru wyłącznie intelektualnego. Jest to podział nieprawdopodobnie wręcz emocjonalny. I tak obserwujemy zmagania dwu wielkich obozów – jeden w obronie Lecha Wałęsy i przeciwko publikacji, drugi w obronie IPN i historyków.

Można to potraktować jako dalszy ciąg sporu dotyczącego lustracji, z którym mieliśmy do czynienia nie tak dawno (przy okazji ustawy lustracyjnej, przygotowywanej przez PiS). To ten sam rodzaj przedstawienia, z tymi samymi aktorami po obu stronach.

Trudno jest mi wypowiadać się na temat wartości naukowej książki „SB a Lech Wałęsa”, ponieważ nie znam w całości jej treści. Z publikowanych w prasie fragmentów oraz opinii osób, które pracę tę znają, odnoszę jednak wrażenie, że jest ona metodologicznie poprawna. Nie słyszałem żadnego głosu, nawet ze strony jej krytyków, który sugerowałby, iż praca zawiera błędy metodologiczne czy jest wątpliwa, nie słyszałem, by historycy dokonali błędnej krytyki źródeł.

Argumenty zaś, że autorzy powinni inaczej interpretować pewne dokumenty czy fakty, specjalnie do mnie nie przemawiają. Wszak dyskurs historyczny jest inny niż dyskurs prawniczy, gdzie wszelkie wątpliwości przemawiają zawsze na korzyść oskarżonego, czy też dyskurs publicystyczny, który dąży do łatwej jednoznaczności.

Dlaczego Wałęsa nie potrafi wyjaśnić tajemniczego znikania dokumentów ze swojej teczki i swoich politycznych zachowań z okresu prezydentury?

Poza tym zdania i tezy tej książki formułowane są raczej w języku wysokiego prawdopodobieństwa niż orzekania w kategorii win i kar. Z punktu widzenia badawczo-naukowego, niezależnie od tego, po której stronie sporu ideologicznego stajemy, należy zatem przyznać, że historycy wykonali dużą pracę.

Odnoszę jednak wrażenie, że w całym tym sporze nie chodzi wyłącznie o sprawę Wałęsy, ani o to, czy współpracował z SB, czy nie. Bo prawdopodobieństwo, że jednak współpracował, jest bardzo wysokie, wskazuje na to wiele przesłanek. W tym złożonym problemie należy zatem wyodrębnić przynajmniej dwie warstwy – biograficzną oraz warstwę kłamstwa.

W przypadku Wałęsy mamy bowiem do czynienia z biografią niecodzienną i niezwykłą. Robotnik, który dokonuje niewiarygodnego wysiłku – najpierw wpada w matnię, a później się z niej wyzwala. I nie tylko się wyzwala, ale staje się liderem politycznym. To historia nadzwyczaj ciekawa także w czysto ludzkim wymiarze – jest w niej cierpienie, liczne trudności, zapewne poczucie winy i osamotnienie bohatera.

Dzisiaj niestety Lech Wałęsa serwuje nam obraz swojej niezwykłej biografii w znacznie uproszczonej formie, czasem nawet buńczucznej. Powtarza bowiem: to ja jestem „Solidarność”, to ja obaliłem komunizm, to ja wywalczyłem Polsce wolność. Ten dzisiejszy sposób myślenia Lecha Wałęsy dla większości obserwatorów jest zabawny, a czasem nawet nieco irytujący.

W warstwie biograficznej, kwestia wyzwalania się (jeśli oczywiście prawdą jest, że Wałęsa krótko współpracował z SB) od tego uwikłania jest czymś niesłychanie dramatycznym. Wśród ludzi, którzy budowali nową, wolną Polskę przy Okrągłym Stole, też było wielu, którzy w tamten system się uwikłali. Nawet nie tyle przez współpracę z komunistycznymi służbami, ile poprzez ich wsparcie ideologiczne i polityczne.

I pomimo tego uwikłania cała ich droga życiowa jest godna docenienia. Odkładając na bok urazy, trzeba uczciwie przyznać, że mówienie dzisiaj o kimś, że jest komunistą, bo kiedyś zapisał się do PZPR, jest taką samą prymitywizacją dyskursu i sposobu widzenia człowieka jak mówienie, że wszystko, co robił Wałęsa, da się sprowadzić do tego, że podobno działał jako agent.

Drugą istotną warstwą afery związanej z niejasną przeszłością Lecha Wałęsy jest kłamstwo. Problem kłamstwa jest mocno zakorzeniony w naszej sferze publicznej. Szczególnie jeśli dotyczy przeszłości. Mamy do czynienia z politykami czy osobami publicznego zaufania, które za żadne skarby nie chcą się przyznać do swojej przeszłości, które na różne sposoby oszukują siebie i innych, nie chcąc publicznie powiedzieć, że mają coś na sumieniu. Tak jakby zabrakło w Polsce nie tyle nawet ustawy lustracyjnej, ile jakiegoś rodzaju instytucji pojednania społecznego, która mogłaby pomóc w publicznym odkryciu samego siebie, w przyznaniu się do błędów. Może nie wszyscy zdają sobie sprawę, że jest to absolutnie niezbędne, jeśli chcemy mieć w Polsce atmosferę otwartości i tolerancji.

Sprawa Lecha Wałęsa sprowadza się tak naprawdę do pytania, jakie zadaje sobie dziś wielu z nas: dlaczego przez tyle lat uparcie bronił i broni nadal swojego punktu widzenia, dlaczego nie potrafi wyjaśnić tajemniczego znikania dokumentów ze swojej teczki, dlaczego nie potrafi wyjaśnić swoich politycznych zachowań (oraz zachowań swojego otoczenia) z okresu swej prezydentury. To dla mnie całkowicie niezrozumiałe.

Nie potrafię także do końca pojąć, dlaczego np. pewien sekretarz stanu obecnego rządu potrzebował prawie 20 lat, aby powiedzieć, że miał nieprzyjemną sytuację życiową, jeden epizod. Nie wiem, dlaczego nie można tego zrobić, chociaż zdaję sobie sprawę, że przyznanie się do błędów jest naprawdę trudne.

Pamiętajmy jednak, na czym polegała siła komunizmu – na destrukcji, moralnym niszczeniu ludzi, podważaniu zasady zaufania międzyludzkiego, przyjaźni. Pod tym względem komunizm był bardzo skuteczny. I jako nasze dziedzictwo jest skuteczny do dziś.

Ale warto też pamiętać, że cała odpowiedzialność za ten stan rzeczy nie spoczywa na ludziach, którzy kłamali, którzy byli przez system zaszczuci, lecz na systemie, który te kłamstwa produkował i zmuszał ludzi do posługiwania się nimi. Ten, kto tego nie rozumie, nie powinien w ogóle zabierać głosu.

Cieszę się, że powstała książka historyczna, która w jakimś stopniu odkrywa przed nami karty historii. Zresztą cieszę się z każdej książki dotykającej niedawnej historii Polski, bo mam świadomość, że nasza przeszłość wciąż jest nieopisana. Nie ma żadnej kompletnej, dogłębnej publikacji o „Solidarności”, oprócz tych, które powstały niemal w trakcie jej istnienia (mam na myśli prace Jerzego Holzera czy Ireneusza Krzemińskiego). Nie ma książek dotyczących lat 70. czy stanu wojennego.

Przez ten zasadniczy brak jesteśmy skazani na operowanie ideologiami, a nie faktami. Bo tam, gdzie nie można odnaleźć faktów, pojawiają się interpretacje ideologiczne, które z natury rzeczy są pozbawione jakiejkolwiek wartości poznawczej.

not.k.b.

Paweł Śpiewak jest socjologiem i historykiem idei. Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, publicysta. W 2005 jako kandydat bezpartyjny został wybrany do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej. W 2007 nie ubiegał się o reelekcję

Atmosfera wokół publikacji historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka na temat Lecha Wałęsy pokazuje wyraźnie, jak bardzo spolaryzowane jest polskie społeczeństwo i jego elity. Minęło 20 lat od upadku reżimu komunistycznego, wydarzenia, o których mowa, sięgają 40 lat wstecz, a emocje wciąż z taką samą siłą wciągają wszystkich w swoją orbitę. Wytworzył się podział niezwykle dramatyczny, pewnie również dlatego, że nie ma on charakteru wyłącznie intelektualnego. Jest to podział nieprawdopodobnie wręcz emocjonalny. I tak obserwujemy zmagania dwu wielkich obozów – jeden w obronie Lecha Wałęsy i przeciwko publikacji, drugi w obronie IPN i historyków.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej