Jeśliby takie nieuniknione nieszczęścia latami miały angażować sądy, pokrzywdzonych i opinię publiczną, należałoby znaleźć prostszą i mniej bolesną metodę zapewniania pomocy dla poszkodowanych ludzi.
Trwający sześć lat proces rodziny Wojnarowskich, co prawda precedensowy i przecierający granice odpowiedzialności szpitala i lekarzy, jest tego najlepszym przykładem.
Sprawę rozpatrywało już pięć sądów, nawet Sąd Najwyższy. Nie ma zresztą pewności, że sprawa znów tam nie trafi.
4 lipca 2008 r. białostocki Sąd Apelacyjny
dokonał korekt niektórych kwot odszkodowania dla rodziców (np. z powodu utraty możliwości zarobkowania matki).