Poszukiwany od lutego 2007 r. międzynarodowym listem gończym Henryk Stokłosa przez niemal rok ukrywał się za granicą. Wpadł 12 listopada 2007 r. podczas rutynowej kontroli na autostradzie w Niemczech. – Policjanci sprawdzili jego dane w Systemie Informacji Schengen. Szybko się okazało, że wystawiono za nim europejski nakaz aresztowania – mówił wtedy Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Dziś wiadomo, że Stokłosa miał pecha. Bo choć ENA obowiązywał od 23 lipca, jego dane trafiły do systemu poszukiwań sześć dni przed zatrzymaniem.
Potwierdza to dokument, do którego dotarła „Rz”. To formularz A wypełniony przez policyjne biuro SIRENE w Polsce, które odpowiada za wymianę informacji o poszukiwanych w strefie Schengen. Wystawia się go w przypadku rozesłania ENA. Formularz zawiera m.in. szczegółowe informacje o poszukiwanym, jego rysopis i opis przestępstw, za które jest ścigany. Dane te powinny zostać wprowadzone do Systemu Informacji Schengen niezwłocznie.
W Polsce SIS zaczął działać dopiero od września. Dlaczego jednak z przesłaniem formularza zwlekano kolejne dwa miesiące? Policja długo się zastanawiała nad odpowiedzią, by wreszcie stwierdzić, że sprawa Stokłosy czekała w kolejce.
– Europejskie nakazy aresztowania wystawione przed14 sierpnia zostały uznane za historyczne i były wprowadzane do systemu po kolei, obok nakazów bieżących. Dotyczyło to aż 3,5 tysiąca przypadków – tłumaczy Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.