– Ministerstwo poinformowało, że mogą pojawić się utrudnienia z otrzymaniem przez Kancelarię w ciągu roku pełnej sumy budżetu – potwierdza informację „Rz” Krzysztof Luft, dyrektor Biura Prasowego Sejmu.
Nieoficjalnie wiadomo, że pismo do szefowej Kancelarii Sejmu Wandy Fidelus-Ninkiewicz podpisała wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. Wynika z niego, że Sejm powinien tak wydawać pieniądze, jakby ich miał o 10 proc. mniej, niż zapisano w budżecie. – Szefowa kancelarii wpadła w osłupienie, nie wiedziała, jak traktować taką korespondencję – opowiada poseł koalicji. – Nigdy się coś podobnego nie zdarzyło – dodaje polityk opozycji.
Powodów do zdziwienia jest kilka. Skąd kancelaria ma wziąć ponad 38 mln zł, których może zabraknąć? – Na razie jest tylko informacja, że może być mniej. Oszczędzamy cały czas, poczynając od remontów, a kończąc na rezygnacji z wykorzystywania przez posłów saloniku VIP na lotnisku – ucina Luft.
Kancelarii obcięto prawie 40 mln zł już podczas sejmowych prac nad budżetem. Następne cięcia mogą dotknąć nie tylko wydatków, ale – jak nieoficjalnie mówią politycy PO – też pensji sejmowych urzędników.
Posłowie mają także poważne wątpliwości, czy minister finansów może sugerować państwowej instytucji, że dostanie mniej pieniędzy niż uchwalony dla niej budżet.