PO i PSL pozostaną w europarlamencie w grupie chadeckiej, a SLD w socjalistycznej. Przed wyzwaniem stoi PiS, który rozpoczął właśnie tworzenie nowej konserwatywnej frakcji. Na razie szuka sojuszników.
We wtorek świeżo wybrani europosłowie Michał Kamiński i Adam Bielan przyjechali do Brukseli na rozmowy z europejskimi partnerami PiS – brytyjską Partią Konserwatywną i czeskim ODS – którzy już przed wyborami zapowiedzieli stworzenie nowej grupy. Ma się nazywać Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy. – To będzie ugrupowanie przeciwne federalistycznej wizji Europy. Ale nie przeciwne UE– mówi Kamiński.
Trzy partie mają w sumie 50 eurodeputowanych, ale reprezentują tylko trzy kraje. A do stworzenia frakcji potrzebnych jest siedem nacji. Jak przekonują Bielan z Kamińskim, sojuszników uda się znaleźć bez problemu. Pytani jakich, odpowiadają, że nie mogą ujawniać szczegółów negocjacji. Ale mają nie być to partie „ambarasujące”.
W nowym PE jest ok. 80 eurodeputowanych z ugrupowań, które nie zadeklarowały jeszcze, w jakich grupach politycznych chciałyby się znaleźć. Część z nich to partie skrajnej prawicy. – Nie w każdym kraju skrajna prawica oznacza to samo – broni się Kamiński. I wskazuje belgijską partię Lista Dedeckera, uznawaną tam za populistyczną. Opowiada się m.in. za wstrzymaniem rozszerzenia UE i ujednoliceniem w Unii podatku dochodowego od osób prawnych (by firmy nie przenosiły się do krajów o niższym opodatkowaniu). To niezgodne z zamiarami PiS.
Na wtorkowym spotkaniu PiS uzyskał wstępne poparcie konserwatywnych sojuszników dla kandydatury Jerzego Buzka na przewodniczącego PE. Najpierw jednak Buzka musi zgłosić jego rodzina polityczna – Europejska Partia Ludowa. Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że będzie telefonicznie rozmawiał o tym z szefem frakcji chadeckiej Josephem Daulem.