[b]: Elita obchodzi 40-lecie. Jak w ciągu czterech dekad zmienił się polski kabaret?[/b]
[b]Jerzy Skoczylas:[/b] Poszedł zdecydowanie w stronę kreacji, a nie literatury. To zasługa telewizji, na potrzeby której lansowany jest ten kierunek. Teksty kabaretowe tworzyli Tuwim, Gałczyński, ale dziś na scenie ważniejsze od literackich utworów są rekwizyty, gra świateł... Zniknęła piosenka kabaretowa, a jeśli już się pojawia, to zamiast autorskich ballad mamy teksty dopisane do popowych przebojów. Forma, niestety, dominuje nad treścią. Najlepiej widać to, gdy skecz opowiada facet w kaszkiecie, przykrótkich spodniach i żółtych skarpetkach. Ja wtedy nie wiem, czy to jeszcze kabaret czy już cyrk. Refleksja ustępuje kaskadom grepsów. Ale to wciąż preferowany sposób na odreagowanie codzienności.
A na wakacje – taki psychiczny dopalacz.
[b]Czy Polakom w wolnej Polsce zmieniło się poczucie humoru?[/b]
Nie, wcale. A sądząc po prawdziwej eksplozji grup kabaretowych, niespotykanej gdzie indziej w Europie, znacznie wzrosło zapotrzebowanie na śmiech. Nadal lubimy żartować z siebie i własnych przywar, ale oczywiście w swoim gronie. Kabaret polityczny odszedł do lamusa, ale to dobrze. Już nie potrzebujemy takiego wentyla społecznego, bo wszystko w tej dziedzinie można powiedzieć wprost. Przeciwstawianie się trendom politycznym czy formacjom to domena publicystów, a dosadnych polemik między politykami chyba nie przebije żaden kabaret.