Chodzi o ujawnioną przez „Wprost” historię wiaty wybudowanej na ziemi posła PO Mirona Sycza, którą nazwano pierwszą aferą w koalicji Platforma – PSL. Wiatę dla Liceum Ukraińskiego z Górowa Iławeckiego w 2007 r. wybudowało miejscowe stowarzyszenie, w którym zasiadała żona Sycza.
Stowarzyszenie dostało na jej budowę 40 tys. zł od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. W tym czasie Sycz jako radny sejmiku wojewódzkiego w Olsztynie zasiadał w radzie nadzorczej WFOŚ.
Po opisaniu tej sprawy przez media olsztyńska posłanka PO Lidia Staroń doniosła na Sycza do prokuratury. Twierdziła, że poseł wybudował wiatę dla siebie. Sycza zawieszono w członkostwie w Klubie Platformy. – Jeśli moje informacje się potwierdzą, to powinien zostać usunięty z naszego klubu parlamentarnego – mówiła wówczas Staroń.
Prawie roczne śledztwo w sprawie wiaty nie potwierdziło rewelacji olsztyńskiej posłanki. Umorzono je pod koniec listopada. Staroń nie odpuściła. Twierdziła, że śledztwo było prowadzone nieprawidłowo i zażądała kontroli Prokuratury Krajowej.
Sprawę zbadała Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku i nieprawidłowość znalazła: szef olsztyńskich śledczych po skardze Staroń wykreślił z uzasadnienia o umorzeniu śledztwa obciążające ją zeznania świadka. – Decyzja o zmianie uzasadnienia była niewłaściwa – mówi Janusz Kordulski, rzecznik białostockiej apelacji.