Ekspert wojskowy na Woronicza

Strzela od dziecka, trenuje boks. W TVP chce jednak spokojnie i bez fajerwerków robić swoje

Publikacja: 06.11.2009 02:51

Tomasz Szatkowski we wtorek został p.o. prezesa TVP. Wcześniej był m.in. wiceszefem Bumaru

Tomasz Szatkowski we wtorek został p.o. prezesa TVP. Wcześniej był m.in. wiceszefem Bumaru

Foto: PAP

Tomasz Szatkowski już raz miał zostać prezesem Telewizji Polskiej – we wrześniu tego roku. Ale – jak zdradza „Rz” jeden z członków rady nadzorczej TVP – nie palił się wtedy do tej funkcji. – Nie chciał rezygnować z pracy w Parlamencie Europejskim, gdzie od stycznia był doradcą m.in. w Komisji Prawnej – mówi nasz informator. [wyimek]Gdy zaczął się tworzyć PiS, była to dla mnie ciekawa inicjatywa - Tomasz Szatkowski[/wyimek]

Dlatego wówczas wybór padł na Bogusława Szwedę. We wtorek na stanowisku p.o. prezesa TVP zastąpił go jednak Szatkowski. Oficjalnie Szwedo zrezygnował ze względów osobistych. Ale pojawiają się też opinie, że za słabo pilnował interesów PiS w TVP, a trudna medialna koalicja partii Jarosława Kaczyńskiego z SLD wymaga kogoś silniejszego, bo za rządów Szwedy lewica zaczęła zyskiwać zbyt duże wpływy w TVP.

Dlaczego Szatkowski zdecydował się jednak porzucić europarlament? – Jest bardzo obowiązkowy. Ktoś musi podjąć się zadania pokierowania TVP. Jest prawnikiem z dużym doświadczeniem, padło na niego – mówi przyjaciel nowego prezesa. Inny znajomy: – Jest bardzo ambitny. Kiedyś był ideowcem, teraz stał się karierowiczem.

Sam Szatkowski tłumaczy, że wezwał go obowiązek: – Jakiś członek rady nadzorczej musiał się podjąć tego zadania. Ja jestem prawnikiem – nie mogłem odmówić.

[srodtytul]Fascynacja armią[/srodtytul]

31-letni dziś Szatkowski od zawsze miał poglądy konserwatywne. – Tak został wychowany – mówią jego koledzy. Ojciec był pilotem wojskowym i zapalonym myśliwym. Od dziecka uczył syna strzelać. Dlatego na zajęciach przysposobienia obronnego w szkole nie miał sobie równych.

Szatkowski ma dwie młodsze siostry. – Dlatego jest taki odpowiedzialny – zawsze musiał się nimi opiekować – twierdzi jego przyjaciel. W liceum był prymusem, na studiach prawniczych – bardzo dobrym studentem. Zawsze fascynowało go wojsko. 

– Jego pasja była chyba wynikiem zapatrzenia w ojca – uważa jeden z kolegów. Opowiada, jak na przyjęciu weselnym zaczął wypytywać oficerów, w jakich jednostkach stacjonują. – Gdy jeden z nich odpowiedział, Tomek odparł:

„o, to niedługo dostaniecie nowy sprzęt” – wspomina. Wiedza Szatkowskiego pochodziła z gazet. – Ale widać było, że wojskiem interesuje się bardziej niż ludzie, którzy siedzą w tym od lat – zaznacza kolega. Pisał nawet pracę magisterską o umowie offsetowej F-16. 

Zawsze też był bardzo religijny. Na studiach przez rok działał nawet w młodzieżówce ZChN. – Ale zrozumiałem, że życie partyjne nie jest dla mnie. To jedyna partia, do jakiej należałem – mówi dziś.

[srodtytul]Z rekomendacji PiS[/srodtytul]

Obracał się jednak w kręgach politycznych. – Kiedy zaczął się tworzyć PiS, dla mnie i dla wielu moich kolegów ze studiów z kręgów konserwatywnych była to ciekawa inicjatywa – podkreśla Szatkowski. Wielu znajomych ze studiów pracowało dla PiS. Także on został ekspertem w klubie parlamentarnym tej partii. Zajmował się prawem i obronnością.

Szatkowski marzył o studiach za granicą. Udało mu się wyjechać do Londynu. W dostaniu się na prestiżowe studia z polityki obronnej pomogli mu politycy PiS. – Zbierałem od nich rekomendacje. Miałem jedną od Radosława Sikorskiego. Ale też od generała z Pentagonu – zdradza.

Po powrocie do kraju zaczął pracować u Zbigniewa Wassermanna, ministra ds. służb specjalnych. – Okazało się jednak, że nie może się dogadać z kolegą, którego wcześniej sam Wassermannowi polecił. Nie było miejsca dla nich obu. Wtedy Szatkowski „wychodził” sobie miejsce u Przemysława Gosiewskiego, wówczas przewodniczącego Komitetu Stałego Rady Ministrów – mówi nam jego znajomy z tego okresu.

Szatkowski zaprzecza: – Nie jestem konfliktowy, po prostu zmieniłem pracę. 

W tym czasie pracował też w komisji weryfikacyjnej WSI. Największe kontrowersje budzi jednak jego kariera w Bumarze, dokąd go rekomendował Gosiewski. Najpierw został szefem rady nadzorczej tej spółki, potem jej wiceprezesem.

– Oceniam jego pracę jak najgorzej. Rozłożył kontakty międzynarodowe, wynosił i kopiował dokumenty. Wypłynęło wtedy z Bumaru wiele tajnych, ważnych handlowo danych. Jego nieukrywanym celem było zniszczenie twórcy Bumaru Romana Baczyńskiego – uważa Tomasz Hypki, ekspert od spraw wojskowych. 

Szatkowski broni się: – Gdy byłem w Bumarze, miał najlepsze wyniki w historii. Dostałem absolutorium już za rządów ministra Aleksandra Grada – jako jeden z niewielu prezesów spółek kojarzonych z PiS. Dokumenty rzeczywiście kopiowałem. Ale tylko po to, by zawiadomić o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w Bumarze. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo do dziś.

[srodtytul]Największa rola[/srodtytul]

Po odejściu z Bumaru wybrał się na pieszą pielgrzymkę do Santiago de Compostella. Żeby się wyciszyć.

Ale koledzy zapewniają, że nie jest typem pustelnika: – To normalny trzydziestolatek. Umawia się z dziewczynami, spotyka z przyjaciółmi. 

– Wiele kobiet się w nim podkochiwało. Ale nie był typem bawidamka – uważa jego współpracownik z czasów rządu PiS. Koleżanki mówią, że jest szarmancki – przepuszcza je w drzwiach, otwiera drzwi auta. Jest wysportowany, trenuje boks.

Na studiach dorabiał jako statysta. Grał Kozaka w

„Ogniem i mieczem”, policjanta w „Ekstradycji” i żołnierza w „Wielkim tygodniu” Andrzeja Wajdy. Teraz ma przed sobą najważniejszą rolę w karierze – p.o. prezesa TVP.

– Moim zadaniem jest zabezpieczenie interesów spółki do czasu wyboru nowego prezesa. I zamierzam solidnie wykonywać to zadanie – mówi.

Tomasz Szatkowski już raz miał zostać prezesem Telewizji Polskiej – we wrześniu tego roku. Ale – jak zdradza „Rz” jeden z członków rady nadzorczej TVP – nie palił się wtedy do tej funkcji. – Nie chciał rezygnować z pracy w Parlamencie Europejskim, gdzie od stycznia był doradcą m.in. w Komisji Prawnej – mówi nasz informator. [wyimek]Gdy zaczął się tworzyć PiS, była to dla mnie ciekawa inicjatywa - Tomasz Szatkowski[/wyimek]

Dlatego wówczas wybór padł na Bogusława Szwedę. We wtorek na stanowisku p.o. prezesa TVP zastąpił go jednak Szatkowski. Oficjalnie Szwedo zrezygnował ze względów osobistych. Ale pojawiają się też opinie, że za słabo pilnował interesów PiS w TVP, a trudna medialna koalicja partii Jarosława Kaczyńskiego z SLD wymaga kogoś silniejszego, bo za rządów Szwedy lewica zaczęła zyskiwać zbyt duże wpływy w TVP.

Pozostało 83% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo