Klub wyznacza go też do komisji śledczej ds. afery hazardowej. – Ale on się z tego nie cieszy, traktuje to jak przykry obowiązek – twierdzi Gowin. Podkreśla, że Sekuła nie ma parcia na szkło. Opowiada, że zorganizował mu kiedyś spotkanie ze specjalistą od PR: – Strasznie się męczył. Nigdy nie umówił się na kolejne spotkanie.
Zdaniem Gowina Sekułę cechuje duża niezależność myślenia, co zapewni dobrą pracę komisji śledczej.
Politycy PiS są innego zdania. – Zbyt rzetelnie będzie wykonywał polecenia partyjne – uważa Chłopek. A jego partyjni koledzy mówią wręcz, że PO po to wytypowała biurokratycznego Sekułę na szefa komisji, żeby zanudził opinię publiczną. – Jeśli będzie prowadził obrady w sposób aptekarski, to może rozmyć prace komisji – twierdzi Beata Kempa.
Sekuła jeszcze przed powołaniem komisji naraził się opozycji stwierdzeniem, że jego zdaniem nie powinno dojść do konfrontacji między premierem a szefem CBA. Dlatego na kilka dni przed głosowaniem w sprawie komisji zamilkł. Nie odbierał telefonów od dziennikarzy.
Nie ukrywa, że jako szef komisji będzie się starał być bardziej ostrożny. – Bo niczym nie można sobie tak poderżnąć gardła jak własnym językiem – mówi.
W Sejmie nie czuje się najlepiej. Żartuje, że poseł jest interfejsem między ściągą klubową – mówiącą jak głosować – a przyciskiem do głosowania. Dlatego chce startować w przyszłorocznych wyborach na prezydenta Zabrza.
Szefowanie komisji hazardowej może mu pomóc w kampanii, ale może i zaszkodzić – będzie bowiem narażony na ataki opozycji. A dotąd unikał zamieszania medialnego wokół siebie.
– Jeden z pracowników NIK powiedział mi, że kiedy byłem prezesem, nie musiał odpowiadać na pytania, kto jest prezesem tej instytucji. Za Sekuły miał takie pytania ciągle – mówi Wojciechowski.
Jako szef komisji hazardowej Sekuła już przed kamerą nie ucieknie.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=k.borowska@rp.pl]k.borowska@rp.pl[/mail][/i]