Komisja staje do raportu

Drzewiecki to prawdopodobnie ostatni świadek przesłuchany przez sejmowych śledczych

Publikacja: 10.07.2010 01:18

Mirosław Drzewiecki

Mirosław Drzewiecki

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

– To brutalne tłumienie dochodzenia do prawdy. Platforma chce ukręcić aferze hazardowej głowę i widać, że w tej sprawie zapadła już polityczna dyrektywa – komentuje posłanka Beata Kempa (PiS).

Jej klubowy kolega Andrzej Dera zwraca uwagę, że kończenie prac komisji już teraz uniemożliwi wyjaśnienie wszystkich wątków, które powinny jeszcze być rozwikłane.

– W tych okolicznościach trudno będzie mówić o rzetelnym raporcie – dodaje Kempa.

Skąd wiadomo, że komisja praktycznie zakończyła prace? W piątek upadł wniosek posłów PiS o ponowne wezwanie Marcina Rosoła, asystenta byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. O odrzuceniu tego wniosku zdecydował głos Franciszka Stefaniuka z PSL.

– Wystarczająco ułatwiliśmy już działanie odpowiednim organom. Jeśli w jego zeznaniach są jakieś nieścisłości, to teraz powinna się tym zająć prokuratura, a nie my. Tym bardziej że ponowne wzywanie tych samych świadków absolutnie nic nie daje, co już doskonale widać – wyjaśnia Stefaniuk.

Jak zachowa się w środę, gdy będą głosowane następne wnioski posłów PiS o wezwanie kolejnych świadków? Stefaniuk nie ukrywa, że i w ich przypadku będzie „przeciw”.

– Przestańmy marnować czas i pieniądze! Mamy wystarczająco materiału, by zacząć wyciągać wnioski – uważa Stefaniuk.

Tego samego zdania jest szef komisji Mirosław Sekuła (PO). – Chciałbym, by komisja przeszła już do etapu analizowania tego materiału – podkreśla i zapowiada, że jeśli tylko wnioski o kolejnych świadków upadną, on przedstawi swój projekt końcowego raportu. Czas na jego opracowanie komisja ma do końca września.

Wygląda więc na to, że Drzewiecki, który w piątek ponownie stanął przed posłami, będzie ostatnim świadkiem komisji.

Jacka Kloczkowskiego, politologa z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej, nie dziwi, że koalicja dąży do wygaszenia komisji. – Aferę hazardową udało się już dostatecznie rozmyć, więc dalsze trwanie komisji niesie tylko zagrożenie. Co prawda nie widać, by opozycja miała jakieś asy w rękawie, ale lepiej je wyeliminować – komentuje.

Co w piątek posłowie usłyszeli od Drzewieckiego?

– Cała sprawa została wymyślona i wykreowana przez czynnego i aktywnego polityka PiS Mariusza Kamińskiego (byłego szefa CBA – red.), by uderzyć w rząd – mówił. Przekonywał, że nie był sprawcą „rzekomej” afery. – Nie wstydzę się działań ani decyzji, jakie podejmowałem.

Drzewiecki zeznawał powtórnie, bo wyszły na jaw sprzeczności między zeznaniami jego i innych świadków (zwłaszcza biznesmena Ryszarda Sobiesiaka).

Były minister sportu bronił Marcina Rosoła i zapewniał, że w listopadzie 2009 r. nie spotkał się z Sobiesiakiem na Florydzie. Jest to sprzeczne z tym, co biznesmen zeznał na zamkniętym posiedzeniu komisji, gdzie powiedział, że spotkał Drzewieckiego w centrum handlowym i że rozmawiali o aferze.

Posłów interesował jednak najbardziej wątek pisma, które Ministerstwo Sportu wysłało 30 czerwca 2009 r. do Ministerstwa Finansów z informacją o rezygnacji z budowy Narodowego Centrum Sportu. Ta decyzja oznaczała wówczas wykreślenie z projektu ustawy hazardowej tzw. dopłat, co było korzystne dla branży hazardowej.

Drzewiecki przekonywał, że pismo było błędem urzędniczym, a samo jego wysłanie nie nie wywołało żadnych konsekwencji. – Miało charakter informacyjny – przekonywał.

[wyimek]W piątek upadł wniosek posłów PiS o ponowne wezwanie Marcina Rosoła[/wyimek]

Ale posłów nie przekonał. Zasypali go serią pytań, na które przeważnie nie dostawali jasnych odpowiedzi. Beata Kempa pytała, czy przeczytał podpisane przez siebie pismo i kto poniósł odpowiedzialność za rzekomo błędny dokument?

Bartosz Arłukowicz (Lewica) chciał wiedzieć: – Kto wydał polecenie napisania tego pisma? Czy minister miał świadomość, że rezygnacja z budowy Narodowego Centrum Sportu stwarzała możliwość likwidacji dopłat?

Andrzej Dera (PiS): – Na czym zdaniem Drzewieckiego polegał błąd urzędniczy? Czy wyznaczeni przez niego urzędnicy mieli kompetencje do sporządzenia takiego pisma?

Piątkowe zeznania byłego ministra sportu stoją w sprzeczności z tym, co zeznał dzień wcześniej jego podwładny. Rafał Wosik, były dyrektor departamentu prawno-kontrolnego Ministerstwa Sportu, powiedział komisji, że w piśmie nie było żadnego błędu. – Dostałem wskazówki co do treści tego pisma. Miało informować pana ministra Kapicę (Jacek Kapica – wiceminister finansów – red.) o tym, że resort sportu rezygnuje z realizacji budowy Narodowego Centrum Sportu – mówił Wosik.

– W piśmie z 30 czerwca Drzewiecki przekazał wszystko to, czego oczekiwał Ryszard Sobiesiak – komentował po przesłuchaniu Bartosz Arłukowicz.

– To pismo miało skutki prawne, co w lipcu zeszłego roku potwierdził rzecznik Ministerstwa Finansów. Tego właśnie chcieli biznesmeni branży hazardowej, a nie weszło w życie tylko dlatego, że wybuchła afera – dodaje Andrzej Dera.

– To brutalne tłumienie dochodzenia do prawdy. Platforma chce ukręcić aferze hazardowej głowę i widać, że w tej sprawie zapadła już polityczna dyrektywa – komentuje posłanka Beata Kempa (PiS).

Jej klubowy kolega Andrzej Dera zwraca uwagę, że kończenie prac komisji już teraz uniemożliwi wyjaśnienie wszystkich wątków, które powinny jeszcze być rozwikłane.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej