Kabaret w komisji hazardowej

Posłowie nadal szukają odpowiedzi na główne pytania w aferze. Koniec prac komisji już teraz byłby kompromitacją Sejmu

Aktualizacja: 15.07.2010 08:50 Publikacja: 15.07.2010 01:20

Posłowie opozycyjni ostro skrytykowali projekt Mirosława Sekuły (na zdjęciu w środku) jako stronnicz

Posłowie opozycyjni ostro skrytykowali projekt Mirosława Sekuły (na zdjęciu w środku) jako stronniczy i niezgodny z faktami

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Chcemy wiedzieć, dlaczego 26 sierpnia Ryszard Sobiesiak mówi, że trzeba kupić kartę Play, bo wszystkie „abonamenty” trzeba wyrzucić. Pan jednoznacznie stwierdza, że żadnego przecieku nie było. O tym właśnie musimy porozmawiać z prokuratorami! – wołał wczoraj dramatycznie na posiedzeniu komisji hazardowej poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz.

Jest więcej pytań. Mimo to przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) uznał, że czas kończyć. Dlaczego? Bo komisja przesłuchała już 80 świadków. Nie dodał jednak, że część z nich wezwano niepotrzebnie, a ich zeznania nic nie wniosły. 

[wyimek]Sejmowi śledczy musieli pracować bez dostępu do dokumentów i w zawrotnym tempie [/wyimek]

Komisja ds. afery hazardowej jest jedyną, która bada ewentualne nadużycia rządzącego obecnie obozu. Trzy pozostałe sejmowe komisje śledcze zajmują się poprzednimi ekipami. Ale to te ostatnie – wbrew fundamentalnej idei, że parlamentarne śledztwo jest wypełnieniem konstytucyjnego obowiązku nakładającego na Sejm funkcje kontrolne – pracują w pełnym komforcie. A historia komisji hazardowej to dzieje obstrukcji i ograniczeń.

Wystarczy spojrzeć na statystyki. Komisja hazardowa realnie pracowała zaledwie cztery miesiące. Pierwszy miesiąc zmarnowano na sztuczki proceduralne, przez trzy ostatnie miesiące zaś prace zawieszono z powodu katastrofy smoleńskiej. Tymczasem komisje ds. śmierci Barbary Blidy i tzw. naciskowa powstały tuż po wyborach 2007 roku i... ich prace nadal trwają.

Komisja hazardowa odbyła 54 posiedzenia. Komisja ds. śmierci Blidy miała ich 70, naciskowa 111, a ta wyjaśniająca okoliczności śmierci Krzysztofa Olewnika aż 117.

Komisja hazardowa jako jedyna musiała też pracować w zawrotnym tempie, przesłuchując dzień w dzień najważniejszych świadków. Jej członkowie pierwsze przesłuchania przeprowadzili bez dokumentów prokuratury i bilingów bohaterów afery.

Mimo to wyłapali wiele sprzeczności i nieścisłości w zeznaniach świadków. Ale głównych spraw wciąż nie udało im się wyjaśnić. Jakich?

1. Tajemnica pisma z 30 czerwca 2009 r. od Ministerstwa Sportu do resortu finansów informującego o rezygnacji z tzw. dopłat (wyższych podatków od automatów hazardowych). Nie wiadomo, kto ostatecznie kazał je napisać. Monika Rolnik, dyrektor generalny Ministerstwa Sportu, twierdzi, że dyrektor Departamentu Prawno-Kontrolnego Rafał Wosik popełnił błąd. O błędzie urzędnika zeznał też były szef resortu Mirosław Drzewiecki. Wosik zaś twierdzi, że dokładnie zrozumiał wytyczne.

Bożena Pleczeluk, dyrektor Departamentu Finansowego, pismo zaakceptowała (będzie dopiero przesłuchana). Drzewiecki twierdzi, że pisma nie czytał przed podpisaniem, że do jego powstania namawiali go Rolnik i szef jego gabinetu politycznego Marcin Rosół.

2. Dlaczego nikt nie poniósł konsekwencji za ten rzekomy błąd urzędniczy?

3. Jaka była rola ministra sportu? Ze stenogramów rozmów podsłuchanych przez CBA wynika, że 22 maja 2009 r. przedsiębiorca branży hazardowej Ryszard Sobiesiak zapewniał Jana Koska, wiceprezesa izby firm hazardowych, że wszystko w rękach Drzewieckiego. Użył słów „panie prezesie, załatwione”. 6 lipca współpracujący z nimi były szef Totalizatora Sportowego Sławomir Sykucki mówił Sobiesiakowi: “mam na rękach pismo o wycofaniu się Drzewieckiego z dopłat”.

4. Tajemnicza próba umieszczenia w zarządzie Totalizatora Sportowego córki Sobiesiaka Magdaleny. Konkursy na wolne miejsca ogłoszono 21 lipca 2009 r. Tymczasem poparcie Rosoła dla Sobiesiakówny wysłano e-mailem do wiceministra skarbu Adama Leszkiewicza już 26 czerwca. Jak to możliwe? Dlaczego Rosół pisał wtedy o „rekomendacji Ministerstwa Sportu”?

5. Dlaczego Mirosław Drzewiecki po spotkaniu z Donaldem Tuskiem 17 sierpnia 2009 r. zalecił, by Marcin Rosół zaczął wycofywać kandydaturę Sobiesiakówny?

6. Dlaczego premier Tusk, gdy wiedział już o aferze, zwlekał z wezwaniem na rozmowę wiceministra finansów Jacka Kapicy, który pilotował ustawę hazardową? I to mimo że Mariusz Kamiński, wtedy szef CBA, mówił, że to Kapicę należy wezwać najpierw? W jaki sposób premier „zabezpieczył proces legislacyjny”?

7. Czy 30 lipca 2009 r. minister Boni wydał Kapicy polecenie pisania nowej ustawy hazardowej, bo ślimaczyły się prace nad poprzednią? Czy to był jedyny powód?

8. Dlaczego Sobiesiak po przecieku z akcji CBA – o której mówił, że nie wiedział, iż miała miejsce – mówił, że trzeba wyrzucić dotychczas używane telefony? Skąd wiedział, że jest na podsłuchu?

Zamiast odpowiedzi na te pytania szef komisji Mirosław Sekuła wpisał do projektu raportu słowa uznania dla premiera Tuska za zeznania wiarygodne i spójne. A zeznania Jarosława Kaczyńskiego uznał za w dużej mierze niewiarygodne. Jak dotąd efekty prac komisji nie dają podstaw do stawiania tak jednoznacznie stronniczej diagnozy.

[link=http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2010/07/15/kabaret-w-komisji-hazardowej/]Skomentuj ten tekst[/link]

[ramka]Sekuła: winni Chlebowski i CBA

Zeznania prezesa RM stanowią wiarygodny materiał dowodowy, mimo że jego przesłuchanie trwało ponad 13 godzin – napisał o zeznaniach Donalda Tuska w swoim projekcie raportu końcowego Mirosław Sekuła (PO). Szef komisji wykluczył odpowiedzialność Tuska i jego najbliższych współpracowników ze ewentualny przeciek z akcji CBA.

– Komisja ustaliła, że źródłem przecieku informacji o prowadzonych działaniach operacyjnych było w istocie CBA, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów – stwierdził Sekuła. Obiektem krytyki przewodniczącego stał się Zbigniew Chlebowski. O byłym szefie Klubu PO Sekuła napisał, że postępował wbrew standardom, spotykając się z lobbystami branży hazardowej.

Negatywnie ocenił też zachowanie Marcina Rosoła szefa gabinetu politycznego byłego ministra sportu, uznając, że jego kontakty z Ryszardem i Magdaleną Sobiesiak powinna zbadać prokuratura.

—gur[/ramka]

Chcemy wiedzieć, dlaczego 26 sierpnia Ryszard Sobiesiak mówi, że trzeba kupić kartę Play, bo wszystkie „abonamenty” trzeba wyrzucić. Pan jednoznacznie stwierdza, że żadnego przecieku nie było. O tym właśnie musimy porozmawiać z prokuratorami! – wołał wczoraj dramatycznie na posiedzeniu komisji hazardowej poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz.

Jest więcej pytań. Mimo to przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) uznał, że czas kończyć. Dlaczego? Bo komisja przesłuchała już 80 świadków. Nie dodał jednak, że część z nich wezwano niepotrzebnie, a ich zeznania nic nie wniosły. 

Pozostało 90% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej