W Gdańsku, tak jak dzień wcześniej w Gdyni, nie obyło się bez wzajemnych oskarżeń, pretensji i awantury.
Przy bramie stoczni pojawili się Bogdan Lis, Bogdan Borusewicz i Jerzy Borowczak. Zaapelowali do władz państwowych o wzięcie odpowiedzialności za organizację obchodów Sierpnia 80. – Od 20 lat rocznice służą do zabijania tradycji i pamięci o tamtych czasach. Jedyna oficjalna uroczystość zorganizowana w 30. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych zakończyła się kompromitacją – wzywali. – Panie prezydencie, panie premierze, panie i panowie parlamentarzyści, "Solidarność" jest wizytówką państwa polskiego. Na was spoczywa dziś odpowiedzialność ochrony tych wartości.
Pod tym wezwaniem podpisali się także Zbigniew Bujak, Andrzej Celiński, Władysław Frasyniuk, Zbigniew Janas, Henryka Krzywonos, Jan Lityński i Lech Wałęsa.
Apel to efekt awantury podczas poniedziałkowego zjazdu "S". Związkowcy wygwizdali na nim premiera. Oklaskiwali prezesa PiS. Atmosferę zaogniła jeszcze Henryka Krzywonos, jedna z sygnatariuszek Porozumień Sierpniowych. Wtargnęła na scenę i złajała związkowców oraz Jarosława Kaczyńskiego. Zarzuciła mu, że niszczy pamięć o swoim bracie i buntuje przeciwko sobie ludzi.
Czy gdyby państwo organizowało uroczystości, do takich sytuacji by nie doszło?