Kampania samorządowa: wielka polityka puka do gmin

Walka w tej kampanii samorządowej będzie ostrzejsza niż w poprzednich

Aktualizacja: 20.10.2010 04:17 Publikacja: 20.10.2010 04:14

Kampania samorządowa: wielka polityka puka do gmin

Foto: ROL

Widać to było już na etapie układania list wyborczych. Pieczołowicie zatwierdzane do trzeciej nad ranem, rano okazywały się zupełnie inne. Skąd ten wzrost wyborczej temperatury?

[srodtytul]Przysięga na wierność[/srodtytul]

– Dotąd nie miałem żadnych konkurentów. Teraz pojawił się i kandydat PO, i kandydat PiS – mówi związany z PSL Marian Dzięcioł, od kilku kadencji burmistrz Łochowa (Mazowsze). – Po tragedii smoleńskiej i tym, co się działo później, utworzyły się też polityczne grupy, wcześniej zupełnie nieaktywne.

Partie, a szczególnie PO i PiS, usiłują wziąć samorządowców na smycz. Dzieje się tak, mimo że coraz więcej kandydatów wybiera start z niezależnych komitetów, bo to bardziej podoba się wyborcom. Szkopuł w tym, że często są one niezależne tylko z nazwy. Zdarza się, że ci, których nie udało się formalnie związać, porozumiewają się z partiami zakulisowo. W wariancie mniej zakulisowym używana jest formuła „startuje przy poparciu”, i tu pada nazwa partii. 

Prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała kandyduje z własnego, bezpartyjnego komitetu. Ma też swoją listę kandydatów na radnych. Listę radnych wystawia również lokalna PO, ale kandydata na prezydenta miasta już nie.

– To dziwna i dość zabawna sytuacja – uważa wieloletni poseł z tego regionu. I wyjaśnia: – PO zażądała od Ścigały przysięgi na wierność partii Donalda Tuska, a ten przysięgę złożył.

Z kolei wariant półzakulisowego porozumienia często stosuje PSL. Tak stało się choćby w przypadku Jacka Kowalczyka, kandydata na prezydenta Kielc. Bezpartyjnego, ale startującego „z poparciem PSL”. 

Rzecz jest o tyle ciekawa, że PSL przez lata wspierało obecnego prezydenta miasta Wojciecha Lubawskiego. Miał on zresztą też poparcie PO i przynajmniej części PiS związanej z Przemysławem Gosiewskim. Teraz tego poparcia nie ma.

[wyimek]Partie, szczególnie Platforma i PiS, usiłują wziąć samorządowców na smycz [/wyimek]

Już kilkanaście tygodni temu Lubawski oświadczył publicznie: – Jeśli chodzi o poparcie przez inne partie, to nie dam się skusić na coś, za co potem będę musiał zapłacić, np. stanowiskami. Każda partia może wystawić swojego kandydata, ale popieranie przez jakąś partię osoby, która jest skazana na porażkę, jest zarazem porażką partii.

[srodtytul]Walka o całą pulę[/srodtytul]

Jeszcze cztery lata temu zdarzali się kandydaci popierani jednocześnie przez PO i PiS (apogeum tego zjawiska miało miejsce w wyborach z 2002 r.). Najbardziej znanym przykładem był prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Był, bo oczywiście już nie jest. PO, tym razem bez dzielenia się z PiS, chciała go wziąć na partyjną smycz. Dutkiewicz na to nie poszedł. I partia Tuska wystawia własnego kandydata, będącego bez szans z bardzo popularnym Dutkiewiczem. Podobnie – jak to określił w „Rz” politolog Jarosław Flis – PO strzeliła sobie w stopę np. w Poznaniu. Jego prezydent Ryszard Grobelny zdecydował się nawet na wstąpienie do Platformy. Ostatecznie PO wystawiła własnego kandydata, który również jest bez szans. Ich porażka, jak słusznie zauważył Lubawski, będzie też porażką partii Tuska.

PO, czyniąc te ruchy, chciała pokazać, że nie odpuści w walce o władzę i stanowiska w instytucjach samorządowych. 

Większą roztropnością wykazał się SLD w Krakowie. Początkowo chciał, aby prezydent Jacek Majchrowski złożył „deklarację lojalności”, a jeśli tego nie uczyni, to partia wystawi własnego kandydata. Majchrowski się nie ugiął, a Sojusz ustąpił.

I tak bardzo prawdopodobny zwycięzca wyborów na prezydenta Krakowa startuje z poparciem SLD. Takie rozstrzygnięcia należą jednak do wyjątków.

– Partie próbują zagarnąć całą przestrzeń publiczno-polityczną, pomijając zupełnie cel, jakim jest budowa społeczeństwa obywatelskiego – ocenia politolog prof. Kazimierz Kik.

W te próby upartyjnienia całego życia publicznego wpisuje się też PiS, traktując wybory samorządowe jako wstępny etap do wyborów parlamentarnych. W wielkich miastach partia Jarosława Kaczyńskiego stoi w porównaniu z PO na straconej pozycji. Ale w małych miejscowościach może stoczyć skuteczną walkę. Żeby partyjni aktywiści PiS byli bardziej zmotywowani, dostali ultimatum – szefowie regionów, które uzyskają najgorsze wyniki, będą wymienieni.

[srodtytul]W Płocku się pokłócili[/srodtytul]

W większości miejscowości, podobnie jak na szczeblu centralnym, wybory samorządowe będą starciem dwóch gigantów, PO i PiS, bez żadnych lokalnych porozumień między nimi.

Wyjątkiem są takie sytuacje jak w Krakowie czy Rzeszowie, gdzie spore szanse na zwycięstwo ma osoba popierana przez SLD bądź PSL. Najciekawsza, bo wyjątkowa, jest jednak sytuacja w Płocku. Tam rywalizują ze sobą kandydaci PiS (dotychczasowy prezydent Mirosław Milewski) i SLD (Wojciech Hetkowski, który zjednoczył tam całe lokalne środowisko lewicowe). PO nie ma, bo jej działacze się pokłócili. Stronnicy posłów Andrzeja Halickiego i Julii Pitery nie doszli do porozumienia.

Rywalizacja w największych miastach zawsze miała partyjny charakter. Starcie cztery lata temu między Hanną Gronkiewicz-Waltz a Kazimierzem Marcinkiewiczem w walce o fotel prezydenta Warszawy było przede wszystkim starciem PO i PiS. Teraz większą rolę odgrywają sami kandydaci – ci, którzy zyskali popularność wśród mieszkańców. Jak Dutkiewicz, Grobelny, Majchrowski, Jacek Karnowski w Sopocie. Im partyjny szyld nie jest już potrzebny. Zapędy politycznych liderów do upartyjnienia wszystkiego dotkną ich w niewielkim stopniu. Przynajmniej podczas głosowania. Później może być gorzej, jak pokazał przykład Dutkiewicza. Bo pieniądze dla samorządów w dużym stopniu są dzielone przez rząd.

Problem w tym, że wielka polityka trafia także do małych gmin. PO, jak mówią jej lokalni konkurenci, dąży do przejęcia pełni władzy w kraju, a PiS walczy o przetrwanie jako największa partia opozycyjna, zdolna do objęcia w przyszłości rządów. Wybory samorządowe są ważnym etapem na tej politycznej drodze.

Widać to było już na etapie układania list wyborczych. Pieczołowicie zatwierdzane do trzeciej nad ranem, rano okazywały się zupełnie inne. Skąd ten wzrost wyborczej temperatury?

[srodtytul]Przysięga na wierność[/srodtytul]

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej