Przegląd hejnałów w Lublinie

Na lubelskim Starym Mieście zabrzmiały wczoraj sygnały ponad 20 miast i miasteczek

Publikacja: 16.08.2011 03:47

Niby tylko kilka minut roboty, ale świątek, piątek i niedziela hejnał trzeba zagrać – mówi Onufry Ko

Niby tylko kilka minut roboty, ale świątek, piątek i niedziela hejnał trzeba zagrać – mówi Onufry Koszarny, trębacz z Lublina

Foto: Dziennik Wschodni, Bartłomiej Żurawski Bartłomiej Żurawski

Onufry Koszarny z Lublina  od ponad 16 lat codziennie w samo południe odgrywa miejski hejnał z 1686 r. – Niby tylko kilka minut roboty, ale świątek, piątek i niedziela hejnał trzeba zagrać. Z tego wszystkiego zdarza się, że przez sen czasem go nucę – opowiada Koszarny, który przez 30 lat grał w zakładowej orkiestrze, jeszcze dłużej na weselach i potańcówkach. Jak podkreśla, z muzyką związany jest od urodzenia: – Ojciec ze stryjkiem też przygrywali. Początkowo grałem na tenorze, ale w wojsku zamieniłem się z kolegą, który nie radził sobie z trąbką. I tak zostało mi do dziś.

Na święto i trwogę

Wczoraj Koszarny z prawie 40 innymi muzykami z całego kraju pojawił się na ogólnopolskim przeglądzie hejnałów miejskich w Lublinie. Frekwencja była rekordowa. Na Starym Mieście zabrzmiały hejnały ponad 20 polskich miast.

– Wraca moda na odgrywanie hejnałów miejskich – nie ma wątpliwości Władysław Stefan Grzyb, kanclerz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Hejnałów Miejskich w Lublinie, które było organizatorem przeglądu. – Kiedy w 1994 r. zaczynaliśmy, na przeglądzie odegranych zostało na żywo dziewięć hejnałów. Z każdym rokiem przybywa nam trębaczy i nowych hejnałów.

Ze względu na duże zainteresowanie Grzyb chce w przyszłym roku przemianować przegląd z ogólnopolskiego na  międzynarodowy. – To wspaniałe, że w wielu miejscach chętnie powraca się do starej, sięgającej nawet średniowiecza, tradycji – podkreśla. I przypomina, że przed wiekami hejnały odgrywane były m.in. przy okazji przyjazdu władcy, pożarów i innych zagrożeń (np. ostrzegały mieszkańców przed złodziejami). – Oprócz poznawania korzeni swojego miasta hejnały wzbogacają wszelkie uroczystości, trwale wpisując się w lokalny pejzaż – dodaje kanclerz.

– W wielu miejscach trębacze zapraszali w ten sposób na nabożeństwa – mówi Robert Panek, białostocki kompozytor, autor ośmiu hejnałów, m.in. dla Kuby, Nikaragui i Ekwadoru. Zdradza, że zasada pisania hejnału jest zawsze podobna: – Musi to być fragment muzyczny trwający nie więcej niż półtorej minuty i odzwierciedlający cechy charakterystyczne muzyki danego regionu.

Dla Jana Pawła II

W całym kraju swoje sygnały ma ok. 150 miast i miasteczek. Najbardziej znany jest hejnał z krakowskiej wieży mariackiej odgrywany co godzinę (melodia z godz. 12 transmitowana jest przez Program I Polskiego Radia). – Dla wszystkich trębaczy jest on wzorcem – przyznaje Onufry Koszarny.

Swój sygnał ma również podlubelska gmina Mełgiew.

– Jesteśmy chyba jedyną wsią w Polsce, która posiada własny hejnał – mówi dumnie Edward Mateńko, sekretarz gminy Mełgiew. – Pomysł skomponowania sygnału zrodził się po reformie administracyjnej z 1999 r. Kiedy pracowaliśmy m.in. nad herbem gminy, uznaliśmy, że warto mieć też własny hejnał – opowiada Mateńko. Kompozycja była gotowa w 2000 r. i od tamtej pory codziennie w samo południe jej melodia rozbrzmiewa z wieży miejscowego kościoła.

Sześć lat temu do tego grona dołączył Nowy Targ. Ale ze względu na remont ratusza odgrywanie hejnału zostało zawieszone na dwa lata. 21 czerwca tego roku nowotarski hejnał powrócił.

Jak wyjaśnia Marcin Jagła z urzędu miasta, jest on hołdem dla Jana Pawła II – honorowego obywatela Nowego Targu.  – Z osobą Ojca Świętego wiąże go również postać kompozytora prof. Józefa Edmunda Titza, który w Gimnazjum Państwowym w Wadowicach był nauczycielem muzyki i śpiewu Karola Wojtyły – zaznacza Jagła.

Nowotarski hejnał odgrywany jest na trzy trąbki. Na jednej z nich gra Iwona Prokop, jedyna kobieta, która pojawiła się na przeglądzie w Lublinie.

Niewidomy trębacz

Jedną z gwiazd lubelskiego przeglądu był również Daniel Rupiński, niewidomy trębacz z Olsztyna.

– Początkowo miałem obawy, jak sobie poradzę, ale otuchy dodawał mi mój nauczyciel, który powtarzał, że dam radę. I chyba miał rację, bo od prawie dwóch lat codziennie wychodzę na balkon olsztyńskiego ratusza i daję z siebie wszystko – opowiada Rupiński.

Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”