Sprzątanie po kontrrewolucji

Aresztowania, drakońskie wyroki, czystki, pobicia i zabójstwa

Publikacja: 13.12.2011 06:31

Jak stwierdzał kilka miesięcy po wprowadzeniu stanu wojennego I sekretarz KC PZPR Wojciech Jaruzelski 13 grudnia 1981 r. „zniweczone zostały plany kontrrewolucji odnoszące się nie tylko do naszego kraju, ale do całej wspólnoty socjalistycznej, plany ugodzenia w ZSRR". Skoro zaś ludowe państwo walczyło z kontrrewolucją, więc musiało sięgnąć po represje. Nic zatem dziwnego, że stan wojenny był w Polsce Ludowej (oczywiście z wyłączeniem czasów stalinowskich) okresem, w którym represje wobec niepokornego społeczeństwa miały największy zasięg. Tysiące osób zostało internowanych lub aresztowanych, kolejne tysiące zwolniono z pracy i poddano innym szykanom...

Internowana ekstrema

Jesienią 1983 r. w jednym z dokumentów MSW znalazło się m.in. stwierdzenie: „Internowania to po raz pierwszy zastosowana przez nas forma walki z przeciwnikiem i to na tak masową skalę". I rzeczywiście już pierwszej nocy stanu wojennego (w ramach operacji „Jodła") internowano ponad 3 tys. osób, w tym zdecydowaną większość członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność".

Wolności pozbawiono nie tylko przywódców i doradców związku, ale też działaczy innych niezależnych organizacji społeczno-politycznych (Niezależnego Zrzeszenia Studentów, NSZZ Rolników Indywidualnych, Klubów Inteligencji Katolickiej, Konfederacji Polski Niepodległej, Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Ruchu Młodej Polski i in.) oraz niektórych członków PZPR (popierających demokratyzację kraju i zaangażowanych w „struktury poziome") i milicjantów (próbujących tworzyć w MO związki zawodowe). Internowano też byłych przywódców partii i państwa na czele z byłym I sekretarzem KC PZPR Edwardem Gierkiem.

Ogółem w okresie stanu wojennego wydano ponad 10 tys. decyzji o internowaniu w stosunku do 9736 osób (blisko 400 osób internowano dwukrotnie, a rekordzistów nawet trzykrotnie). Wśród nich znalazło się ponad 1000 kobiet. Zdarzało się, iż internowano całe rodziny. Dodatkową szykaną w ich przypadku było umieszczanie dzieci nie u najbliższej rodziny, ale w domu dziecka.

Wymiar niesprawiedliwości

W związku z wprowadzeniem stanu wojennego doszło do wielu zmian w funkcjonowaniu „wymiaru sprawiedliwości". Wprowadzono postępowanie doraźne, przed sądami powszechnymi i wojskowymi. Najniższa przewidziana w tym postępowaniu kara zasadnicza wynosiła trzy lata pozbawienia wolności. Równocześnie wprowadzono postępowanie przyspieszone z karą do dwóch lat. Jurysdykcji wojskowej poddane zostały „najgroźniejsze" przestępstwa, do których zaliczono m.in. rozpowszechnianie wiadomości mogących osłabić obronność kraju...

W pierwszych tygodniach stanu wojennego „wymiar sprawiedliwości" został wykorzystany do zastraszenia społeczeństwa. Do jego zakończenia za czyny z pobudek politycznych sądy powszechne skazały blisko 1700 osób, a wojskowe ponad 10 tys. osób. Najsurowsze wyroki orzekano w stosunku do osób, które nie zaprzestały działalności związkowej, organizowały strajki i akcje protestacyjne na terenie wielkich zakładów pracy. Przykładowo Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni za „organizowanie strajków, kolportaż ulotek mogących osłabić gotowość obronną PRL i wywołać niepokój publiczny lub rozruchy" skazał Ewę Kubasiewicz, główną organizatorkę strajku w Wyższej Szkole Morskiej na karę dziesięciu lat pozbawienia wolności.

Po 13 grudnia 1981 r. zapadło kilka wyroków śmierci – dwa z nich za „zdradę ojczyzny" na byłych ambasadorów PRL w Japonii i Stanach Zjednoczonych (Zdzisława Rurarza i Romualda Spasowskiego), którzy w reakcji na wprowadzenie stanu wojennego poprosili w tych krajach o azyl polityczny. Innym zaocznie skazanym był Zdzisław Najder, działacz opozycji (m.in. współzałożyciel Polskiego Porozumienia Narodowego) i dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Został on skazany za „szpiegostwo", a w uzasadnieniu wyroku można przeczytać m.in. „Obiektywnie stwierdzić należy, że nie ma dowodów na to, że osk [arżony] Najder współpracował z wywiadem amerykańskim od 25 lat, choć praktycznie nie jest to wykluczone"... „Najłagodniej" traktowano szeregowych członków „Solidarności" sądzonych za niezorganizowaną, krótkotrwałą działalność przeciw władzy ludowej, taką jak np. wywieszenie flagi państwowej (!) czy próby zwołania zebrania związkowego.

Niechlubnie po 13 grudnia 1981 r. wyróżniły się kolegia ds. wykroczeń. Anegdotyczna stała się opinia, że „do skazania uczestników ulicznych manifestacji starczy jeden kamień i jeden milicjant". Ogółem po wprowadzeniu stanu wojennego kolegia za wykroczenia z dekretu o stanie wojennym ukarały (najczęściej w trybie przyspieszonym) ponad 207 tys. osób, w tym karą aresztu blisko 4300 osób.

Czystki zwane weryfikacją

Jednym z podstawowych działań po 13 grudnia stała się weryfikacja kadr. Oznaczała ona de facto czystki, w wyniku których pozbyto się osób najbardziej niewygodnych – w zdecydowanej większości zaangażowanych w niezależną działalność (głównie w NSZZ „Solidarność"). Objęła ona praktycznie wszystkie grupy zawodowe, ale największe rozmiary przybrała w środowisku dziennikarskim. W środowisku tym przeprowadzono ponad 10 tys. rozmów. W ich wyniku, według oficjalnych danych, negatywnie zweryfikowano ponad 10 proc. środowiska dziennikarskiego. W niektórych tytułach prasowych – na przykład w „Kurierze Polskim" i „Tygodniku Demokratycznym" (prasa SD) – pracę stracił nawet co trzeci dziennikarz. Odwołano z funkcji 60 redaktorów naczelnych, 78 zastępców redaktorów naczelnych i 57 sekretarzy redakcji. Uzasadnienia negatywnej weryfikacji bywały niekiedy nader lakoniczne, np. „internowany/a" czy „ze względu na postawę polityczną nie może pracować w...".

Podobne czystki, choć na mniejszą skalę, miały oczywiście miejsce w wielu innych środowiskach, w tym w administracji państwowej i szkolnictwie, zwłaszcza wyższym. Przykładowo: do końca 1982 r. odwołano 20 rektorów. Oczyszczono również „wymiar sprawiedliwości". Z powodu zaangażowania w działalność związkową na wniosek ministra sprawiedliwości Rada Państwa do końca 1982 r. odwołała 25 sędziów (w tym m.in. sędziego Sądu Najwyższego Adama Strzembosza).

Pobicia, zabójstwa

Ubocznym skutkiem wprowadzenia stanu wojennego był wzrost brutalności funkcjonariuszy resortu spraw wewnętrznych, a zwłaszcza Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej. Przy pacyfikacji niektórych strajkujących zakładów pracy robotnikom (podobnie jak w Czerwcu '76) urządzano regularne „ścieżki zdrowia". Wyjątkowo tragiczny przebieg miała akcja w kopalni Wujek, gdzie zginęło dziewięciu górników, a kilkudziesięciu innych zostało rannych. Brutalnie rozprawiano się również z demonstracjami ulicznymi organizowanymi przez opozycję. Ich uczestników bito i zamykano.

Najtragiczniejszy przebieg miały manifestacje z 31 sierpnia 1982 r. z okazji drugiej rocznicy podpisania porozumień sierpniowych – w Lubinie zginęły trzy osoby, a we Wrocławiu i Gdańsku po jednej. W tej pierwszej miejscowości milicjanci strzelali do przypadkowych osób, jeżdżąc samochodami po ulicach... Przy panującym wówczas wśród funkcjonariuszy MSW poczuciu bezkarności mnożyły się też pobicia, w tym ze skutkiem śmiertelnym. Najgłośniejszym tego rodzaju przypadkiem było pobicie w maju 1983 r. warszawskiego maturzysty Grzegorza Przemyka. Notabene wśród najczęściej bitych po 13 grudnia znaleźli się, z powodu manifestowania podczas spotkań piłkarskich i poza stadionem swego poparcia dla „Solidarności" i jej przywódcy Lecha Wałęsy, kibice Lechii Gdańsk.

Inne formy represji

Oczywiście nie były to wszystkie sposoby represjonowania niepokornej części społeczeństwa. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż w ocenie Komitetu Helsińskiego w czasie stanu wojennego represyjną rolę pełniła również propaganda. Dziennikarze wierni władzy (prym tutaj wiedli ci z „Dziennika Telewizyjnego") oskarżali działaczy opozycji o terroryzm i anarchizację życia, a nawet o przygotowania do wojny domowej i rozlewu krwi. Stosowali zasadę „obrzuć błotem, zawsze coś przylgnie", a ich ofiary nie miały szans na publiczną obronę dobrego imienia.

Po 13 grudnia Służba Bezpieczeństwa szerzej rozwinęła tzw. działania specjalne w celu nękania opozycjonistów, a nawet aktorów bojkotujących TVP. Zawieszono, a następnie zlikwidowano działalność związków zawodowych i organizacji społecznych – nie tylko „Solidarności" czy NZS, ale też np. Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Tę listę można by jeszcze długo rozszerzać. Ogółem liczbę osób dotkniętych bezpośrednio różnego rodzaju represjami w okresie stanu wojennego można szacować na kilkadziesiąt tysięcy.

—Grzegorz Majchrzak

Autor jest pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN

Jak stwierdzał kilka miesięcy po wprowadzeniu stanu wojennego I sekretarz KC PZPR Wojciech Jaruzelski 13 grudnia 1981 r. „zniweczone zostały plany kontrrewolucji odnoszące się nie tylko do naszego kraju, ale do całej wspólnoty socjalistycznej, plany ugodzenia w ZSRR". Skoro zaś ludowe państwo walczyło z kontrrewolucją, więc musiało sięgnąć po represje. Nic zatem dziwnego, że stan wojenny był w Polsce Ludowej (oczywiście z wyłączeniem czasów stalinowskich) okresem, w którym represje wobec niepokornego społeczeństwa miały największy zasięg. Tysiące osób zostało internowanych lub aresztowanych, kolejne tysiące zwolniono z pracy i poddano innym szykanom...

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej