W tej chwili za jazdę po pijanemu na rowerze można trafić nawet na rok do więzienia. - Oni trafiają do cel razem ze skazanymi za zabójstwa czy kradzieże - alarmuje poseł PO Łukasz Gibała. Ich pobyt w więzieniu to ogromny koszt dla państwa. Dlatego poseł PO staje w obronie rowerzystów jeżdżących po alkoholu. Domaga się zniesienia kary więzienia dla nich i napisał interpelację do Ministerstwa Sprawiedliwości.
W 2010 r. za kratki trafiło 1100 pijanych rowerzystów - tyle co kierowców prowadzących samochody po alkoholu.
- Trudno porównać zagrożenie, jakie stwarza na drodze kierowca samochodu, który jedzie przecież z o wiele większą prędkością i kieruje pojazdem o wiele większej masie, z rowerzystą, który sam waży 60 czy 100 kilogramów i jedzie z prędkością ok. 20 kilometrów na godzinę - przekonuje poseł.
W swojej interpelacji przytacza statystyki, z których wynika, że rowerzyści - w przeciwieństwie do kierowców samochodów - powodują bardzo mało wypadków, w których osoby trzecie odnoszą obrażenia lub giną. Tylko w 0,15 proc. wypadków spowodowanych przez rowerzystów obrażenia poniosły osoby trzecie.
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2010 r. na karę pozbawienia wolności zostało skazanych 15,5 tys. osób prowadzących pojazd "inny niż mechaniczny" (w praktyce chodzi głównie o rowery). Większość to kary w zawieszeniu. Wszystkich skazanych rowerzystów było w 2010 roku 51 tys. (ok. 15 tys. sądy skazały na ograniczenie wolności, a 19,8 tys. na grzywny). W tym samym roku na karę więzienia sądy skazały 36,3 tys. pijanych kierowców (na około 73 tys. wszystkich skazanych).