Detektyw kontra policja

Krzysztof Rutkowski ogłosił wyjaśnienie zniknięcia Magdy. Policja: on utrudnia nam prowadzenie postępowania

Aktualizacja: 04.02.2012 00:28 Publikacja: 03.02.2012 20:30

Detektyw kontra policja

Foto: ROL

Triumf detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, który w piątek ogłosił wyjaśnienie sprawy zniknięcia półrocznej Magdy, może przysporzyć mu więcej problemów niż chwały. Policjanci są wściekli i nieoficjalnie mówią o ograniczeniu uprawnień prywatnych detektywów. - Należałoby określić granice, co może mówić detektyw, który włączy się w taką sprawę. Bo może być z tego więcej szkody niż pożytku - twierdzi jeden z policjantów.

Nerwom policjantów nie ma się co dziwić. Rutkowski, za którym nie stoją cały aparat państwowy - policjanci, prokuratorzy czy psychologowie - przedstawił w piątek rozwiązanie sprawy, którą przez półtora tygodnia żyła cała Polska. Przedstawił nagranie matki półrocznej Magdy, która się przyznała, że przedstawiana wcześniej wersja o porwaniu dziewczynki jest nieprawdziwa. Kobieta przyznała się detektywowi, że dziecko nie żyje. Magda miała wypaść z wózka i śmiertelnie uderzyć się główką o próg. Przerażona matka miała ukryć ciało. Na razie jednak nie zostało ono odnalezione.

- Stała się rzecz niebywała. Detektyw Rutkowski święcił triumfy, mówił, co się stało z dzieckiem, ale nic nie znaleziono - mówi prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW. - Przedstawiona przez niego wersja wydarzeń jest jedną z wielu. Z całym szacunkiem, ale pan Rutkowski nie jest organem procesowym i to, że matka przed nim się przyznała, nie ma wielkiego znaczenia. Taśma może być dowodem, ale dopóki nie ma zwłok, nic nie jest przesądzone.

Policjanci twierdzą, że ujawnienie taśmy w mediach utrudnia im śledztwo. Mówią, że udział rodziny w zniknięciu półrocznej Magdy z Sosnowca to jedna z najintensywniej weryfikowanych w ostatnich dniach wersji śledczych przez śląską policję. Jak wynika z informacji "Rz", prowadzona była m.in. obserwacja, a rozważano nawet możliwość założenia podsłuchów telefonów. - Jeśli rodzina była w to zamieszana, w końcu czymś by się zdradzili - mówi "Rz" jeden z uczestniczących w poszukiwaniach funkcjonariuszy.

Jednak to nie policja, ale detektyw Krzysztof Rutkowski z hukiem ogłosił, jakie jest rozwiązanie tej tajemniczej i dramatycznej historii. Pozostało więc wrażenie o nieudolnej policji i sprawnym detektywie.

Detektyw na policji nie zostawia suchej nitki. - Koszty, jakie policja poniosła na te poszukiwania, to ponad 100 tys. zł. Moje biuro wydało 10 do 15 tys. zł - mówi detektyw.

Ale zdaniem dr. Zbigniewa Raua, byłego wiceszefa MSWiA, mówienie o błędach policji jest nadużyciem. - Policja prowadzi działania, tylko nie o wszystkim informuje. Jedną z czynności w takiej sprawie jak zaginięcie dziecka jest zawsze prześwietlenie rodziny - mówi.

Dotyczy to zwłaszcza takich dziwnych przypadków jak zaginięcie Magdy, gdy nie ma żadnych świadków.

Sześciomiesięczna Magda zaginęła 24 stycznia, około godz. 18. Według wersji matki dziewczynki 22-letniej Katarzyny miała zostawić dziecko u swojej matki mieszkającej w blokach przy ul. Wesołej. To dwa kroki z osiedla wieżowców przy ul. Legionów, gdzie miało dojść do uprowadzenia dziecka. Katarzyna opowiada, że nagle straciła przytomność za kładką nad Czarną Przemszą, która płynie wzdłuż osiedla. Kiedy podniosła się z ziemi, w wózku leżał tylko pluszowy lisek.

Policja za oficjalną wersję przyjmuje uprowadzenie dziecka. Podobnie twierdzi Rutkowski. Magdy szuka cała Polska, w plakatowanie miasta angażują się rodzice dziecka.

W czwartkową noc następuje zwrot. Detektyw Krzysztof Rutkowski ujawnia nagranie, w którym Katarzyna przyznaje, że Madzia nie żyje. Dziewczynka miała wypaść jej ze śliskiego kocyka przed wyjściem z domu. Mówi Rutkowskiemu, że dziecko zakopała koło drzewa nad Przemszą, naprzeciw Huty Buczek. Wskazuje chaszcze, ale kiedy ma podejść bliżej, wpada w panikę.

Jednak dziesiątki policjantów, pies wyszkolony do poszukiwania zwłok i georadar niczego nie znajdują. Pakunek okazuje się być zwiniętą kurtką sportową cztero - pięcioletniego dziecka.

Pojawia się coraz więcej wątpliwości. Czy dziecko - jeśli wersja matki jest prawdziwa - porwały lisy lub dzikie psy? A może Kasia miała wspólnika, który pomógł jej ukryć ciało. Ta wersja jest najbardziej prawdopodobna.

Rutkowski sugeruje, że tą osobą może być ktoś najbliższy. - Nie mamy na tę chwilę żadnego materialnego dowodu potwierdzającego wersję matki - mówi "Rz" Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji. - Nic nie wskazuje na to, by kurtka znaleziona nad rzeką miała jakikolwiek związek z poszukiwanym dzieckiem - dodaje.

Matce Magdy na razie nie przedstawiono żadnych zarzutów. Wieczorem była przesłuchiwana. Przerwano poszukiwania ciała dziecka we wskazanym miejscu. - Jeśli nie żyje, bardziej prawdopodobne, że wrzucono je do rzeki - mówi nam jeden ze śledczych.

W medialnym show Rutkowski jest przekonujący. Mówi, że niemal widział ciało dziecka w kurtce i czuł zapach. - Może rozszarpały ciało psy - sugeruje.

- Wśród informacji podanych na tej konferencji nie było żadnej, której byśmy nie znali - ripostuje Gąska.

Wzloty i upadki detektywa

Krzysztof Rutkowski od lat dba, by było o nim głośno. Znany jest z niekonwencjonalnych i głośnych akcji, które pokazywała telewizja.

W PRL, w latach 80., był w milicji, w 1990 r. założył własne biuro detektywistyczne o nazwie "Rutkowski". Ma na koncie sukcesy - odnajdywał m.in. dzieci wywiezione za granicę przez jedno z rodziców - ale też wpadki. Np. w 2011 r. włączył się w poszukiwania zaginionej na Wybrzeżu Iwony Wieczorek, a gdy jej nie odnalazł, po cichu się wycofał. Rodzina Olewników, której pomagał odnaleźć porwanego Krzysztofa, twierdzi, że wyciągnął od niej duże sumy.

W 2009 r. stracił licencję detektywa, a w 2010 r. do sądu w Bytomiu wpłynął akt oskarżenia przeciw niemu za prowadzenie bezprawnej działalności detektywistycznej. Obecnie ma udziały w firmie detektywistycznej zarejestrowanej w Łodzi.

W latach 2001 - 2005 był posłem Samoobrony.

graż

Triumf detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, który w piątek ogłosił wyjaśnienie sprawy zniknięcia półrocznej Magdy, może przysporzyć mu więcej problemów niż chwały. Policjanci są wściekli i nieoficjalnie mówią o ograniczeniu uprawnień prywatnych detektywów. - Należałoby określić granice, co może mówić detektyw, który włączy się w taką sprawę. Bo może być z tego więcej szkody niż pożytku - twierdzi jeden z policjantów.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo