Triumf detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, który w piątek ogłosił wyjaśnienie sprawy zniknięcia półrocznej Magdy, może przysporzyć mu więcej problemów niż chwały. Policjanci są wściekli i nieoficjalnie mówią o ograniczeniu uprawnień prywatnych detektywów. - Należałoby określić granice, co może mówić detektyw, który włączy się w taką sprawę. Bo może być z tego więcej szkody niż pożytku - twierdzi jeden z policjantów.
Nerwom policjantów nie ma się co dziwić. Rutkowski, za którym nie stoją cały aparat państwowy - policjanci, prokuratorzy czy psychologowie - przedstawił w piątek rozwiązanie sprawy, którą przez półtora tygodnia żyła cała Polska. Przedstawił nagranie matki półrocznej Magdy, która się przyznała, że przedstawiana wcześniej wersja o porwaniu dziewczynki jest nieprawdziwa. Kobieta przyznała się detektywowi, że dziecko nie żyje. Magda miała wypaść z wózka i śmiertelnie uderzyć się główką o próg. Przerażona matka miała ukryć ciało. Na razie jednak nie zostało ono odnalezione.
- Stała się rzecz niebywała. Detektyw Rutkowski święcił triumfy, mówił, co się stało z dzieckiem, ale nic nie znaleziono - mówi prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW. - Przedstawiona przez niego wersja wydarzeń jest jedną z wielu. Z całym szacunkiem, ale pan Rutkowski nie jest organem procesowym i to, że matka przed nim się przyznała, nie ma wielkiego znaczenia. Taśma może być dowodem, ale dopóki nie ma zwłok, nic nie jest przesądzone.
Policjanci twierdzą, że ujawnienie taśmy w mediach utrudnia im śledztwo. Mówią, że udział rodziny w zniknięciu półrocznej Magdy z Sosnowca to jedna z najintensywniej weryfikowanych w ostatnich dniach wersji śledczych przez śląską policję. Jak wynika z informacji "Rz", prowadzona była m.in. obserwacja, a rozważano nawet możliwość założenia podsłuchów telefonów. - Jeśli rodzina była w to zamieszana, w końcu czymś by się zdradzili - mówi "Rz" jeden z uczestniczących w poszukiwaniach funkcjonariuszy.
Jednak to nie policja, ale detektyw Krzysztof Rutkowski z hukiem ogłosił, jakie jest rozwiązanie tej tajemniczej i dramatycznej historii. Pozostało więc wrażenie o nieudolnej policji i sprawnym detektywie.