Związany ze środowiskiem prawniczym Mirosław M. jest podejrzany o powoływanie się na wpływy w wymiarze sprawiedliwości oraz korumpowanie sędziów i prokuratorów. Jego działalność ma związek z obrotem nieruchomościami. Chodzi m.in. o bardzo atrakcyjne inwestycyjnie działki w podwrocławskich Bielanach, Kobierzycach i Żurawinie.
Mirosław M. po zatrzymaniu przyznał się do winy i zgodził się współpracować ze śledczymi. Wyraził również zgodę na dobrowolne poddanie się karze. To sprawiło, że prokuratorzy z pionu ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie nie wystąpili o areszt. M. objęto tylko zakazem wyjazdu z kraju i poręczeniem majątkowym w wysokości 30 tys. zł.
Operację o kryptonimie „Yeti" wszczęto jeszcze za czasów, gdy szefem CBA był Mariusz Kamiński. Już w grudniu 2010 r., po odejściu z biura Kamiński alarmował prokuratora Andrzeja Seremeta, że mimo iż CBA zebrało wystarczające dowody korupcji w wymiarze sprawiedliwości, w sprawie nic się nie dzieje. Teraz operacja weszła w decydujący etap.
Sprawa ma związek z ujawnioną przez „Rz" aferą hazardową. CBA wpadła na nią, prowadząc działania w ramach „Yeti". Kiedy wrocławska delegatura ustaliła, że w sprawę zamieszani są wrocławscy sędziowie, adwokaci, a nawet sędzia Sądu Najwyższego, jej prowadzenie powierzono krakowskiej prokuraturze.
Kanwą tej historii jest obrót bardzo atrakcyjnymi działkami m.in. w okolicach wrocławskich centrów handlowych i autostrady. Grunty w tych miejscach w ostatnich latach zyskały wielokrotnie na wartości.
Niewykluczone są zatrzymania wśród adwokatów i polityków
O działki w tych okolicach walczyło wiele wpływowych we Wrocławiu osób.