Platforma zapłaci za emerytury

Trudności PO z uchwaleniem reformy emerytalnej zagrażają dalszym reformom, m.in. deregulacji zawodów

Publikacja: 11.05.2012 22:01

Związkowcy spalili przed Sejmem zdjęcia polityków koalicji

Związkowcy spalili przed Sejmem zdjęcia polityków koalicji

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Uchwalone przez rząd zmiany w emeryturach nie zadowalają praktycznie nikogo. Polacy są im przeciwni, związki zawodowe protestują, politycy PO obawiają się spadku poparcia, a ekonomiści wskazują, że nie są one wystarczające. Oznacza to, że temat emerytur będzie wciąż powracał, ciążąc nad sceną polityczną idalszymi działaniami rządu.

Reformy zagrożone

Premier Donald Tusk i PO przeliczyli się, zakładając, że piątkowe głosowania w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego i zmian w ustawie o emeryturach mundurowych pójdą gładko i sprawnie. Było dokładnie odwrotnie. Przegłosowanie ustaw Platforma przypłaciła ogromną skazą wizerunkową, już płaci spadkiem w sondażach, a także cichym porozumieniem opozycji (PiS i SLD) ze związkowcami, by cena, jaką rząd poniesie zareformę była jak najwyższa.

To może źle wróżyć nie tylko rządzącej partii, ale też rządowym planom reform, np. deregulacji.

Oficjalnie politycy PO podkreślają, że Tusk konsekwentnie realizuje swój plan - w pierwszym roku reformować, a przez następne trzy leczyć straty w sondażach. - Jesteśmy zdeterminowani, aby przeprowadzić reformy. Sytuacja jest już na tyle poważna, że nie da się pudrować rzeczywistości - mówi Sławomir Neumann z PO, szef nadzwyczajnej komisji ds. emerytur. Dodaje, że kłopoty Platformy są przejściowe. - Ta reforma jest bolesna i nie mogła zostać przyjęta z entuzjazmem, ale poczekajmy aż emocje opadną - uspokaja.

Ale nieoficjalnie, po piątkowej batalii emerytalnej w Platformie coraz głośniej słychać głosy rezygnacji. - Obawiam się, że to może być pierwsza i ostatnia poważna reforma naszego rządu - mówi jeden z polityków PO. Bo nikt w Platformie nie spodziewał się takich emocji podczas głosowania. Świadczy o tym fakt, że na godzinę 13 zaplanowane było posiedzenie Rady Krajowej PO, które trzeba było przełożyć. - Rzeczywiście myśleliśmy, że głosowania pójdą sprawniej - przyznaje Neumann.

Piątkowe posiedzenie Sejmu z pewnością było jednym z najbardziej burzliwych. Posłowie opozycji zadawali pytania, na które nie doczekali się odpowiedzi nikogo z rządu. Atmosferę podgrzał fakt, że marszałek Sejmu Ewa Kopacz nie wpuściła na salę obrad delegacji koczujących przed Sejmem związkowców. Wodpowiedzi związkowcy przez cały dzień blokowali sejmowe wyjścia.

Temat bumerang

Wydłużenie wieku emerytalnego to, według ekonomistów, krok w dobrym kierunku, by w przyszłości nie zabrakło pieniędzy na wypłatę emerytur. Z rządowych symulacji wynika, że do 2060 r. PKB przyspieszy o 0,1 pkt. proc., a w latach 2013 - 2020 budżet zaoszczędzi 146,8 mld zł. Systematycznie rosnąć ma liczba osób aktywnych na rynku pracy - w 2030 r. będzie to 589 tys., a dziesięć lat później liczba ta wzrośnie do ponad miliona. Skorzystać mają też sami emeryci - zwłaszcza kobiety.

Ale zdaniem ekspertów przegłosowana w piątek ustawa to za mało, by załatać dziurę w budżecie FUS i poprawić sytuację na rynku pracy. - Potrzebujemy całego pakietu reform, samo wydłużenie wieku emerytalnego nie rozwiąże wszystkich naszych problemów - mówi „Rz" prof. Krzysztof Rybiński, były prezes NBP.

Tym bardziej że reforma, choć zapowiadała się ostro, została rozmiękczona w toku prac nad projektem. Wprowadzono częściowe emerytury, które pozwalają kończyć aktywność zawodową o kilka lat wcześniej, okresy przejściowe dla rolników, sędziów i prokuratorów, a podwyższenie wieku emerytalnego dla służb mundurowych dotyczyć ma tylko tych, którzy rozpoczną pracę od stycznia 2013 r. - To bardzo złe rozwiązania, żałuję że tak się stało - mówi „Rz" prof. Marek Góra, współtwórca obecnego systemu emerytalnego.

Starsi bez pomocy

Zdaniem Góry w parze z podniesieniem wieku powinny iść reformy na rynku pracy. - Musimy nauczyć Polaków, że przez całe życie trzeba uzupełniać kwalifikacje - tłumaczy.

- Powinniśmy zatroszczyć się także o demografię, wprowadzając np. spore ulgi dla rodzin wielodzietnych. Inaczej nie będzie ani komu pracować, ani płacić składki - dodaje Rafa Antczak, wiceprezes Deloitte. - Niestety, w Polsce interesy osób starszych są ważniejsze od młodych - dodaje.

To oznacza, że w najbliższych latach można oczekiwać dalszego podwyższania wieku emerytalnego. - Jestem przekonany, że ci, którzy mają dziś 20 lat, będą pracować do 75. roku życia - podsumowuje Góra.

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA