Tekst z miesięcznika "Uważam Rze Historia"
To był wypadek bez precedensu w całej powojennej historii Polski. 5 listopada 1962 roku do kurii biskupiej w Sandomierzu wkroczyła grupa kilkudziesięciu mieszkańców niewielkiej miejscowości Wierzbica, leżącej koło Radomia. Dwustu innych czekało na efekty wizyty pod budynkiem kurii. Przybysze domagali się od biskupa sufragana Piotra Gołębiowskiego, by mianował proboszczem wierzbickiej parafii dotychczasowego wikarego – ks. Zdzisława Kosa.
Kiedy po dłuższej, coraz ostrzejszej wymianie zdań biskup ostatecznie odmówił, został zaatakowany, siłą wywleczony z kurii i wsadzony do samochodu, który w kolumnie pojazdów ruszył w kierunku Wierzbicy. Ostatecznie dojechał do Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie został zatrzymany przez funkcjonariuszy MO, którym działanie nakazał prokurator powiatowy, zaalarmowany przez biskupa ordynariusza Jana Lorka. Biskup Gołębiowski miał z różańcem w dłoni leżeć na podłodze pojazdu przygniatany butami siedzących porywaczy. Po uwolnieniu został odwieziony milicyjnym radiowozem do Sandomierza.
Bunt wikarego Kosa
W ten sposób zakończył się pierwszy akt jednego z najpoważniejszych konfliktów religijnych w powojennej Polsce. Początek był prozaiczny i wiązał się ze sporem między długoletnim wierzbickim proboszczem ks. Marianem Bojarczakiem a jego młodym wikarym, wspomnianym już ks. Zdzisławem Kosem. Ksiądz Bojarczak miał się dać we znaki parafianom, żądając wygórowanych opłat za posługi religijne, a jego chciwość stała się szczególnie gorsząca, gdy pojawił się skromny, choć – jak się okazało – bardzo ambitny wikary, który szybko zyskał sporą popularność. Kiedy zniecierpliwiony proboszcz zmusił krnąbrnego wikarego do przeniesienia się do innej, znacznie gorszej parafii, w obronie młodego księdza stanęła część wierzbiczan.
W marcu 1962 roku doszło po raz pierwszy do użycia siły, gdy grupa niechętnych proboszczowi osób wyprowadziła go z kościoła i zawiozła do sandomierskiej kurii. Tam sprawą zajął się właśnie biskup Gołębiowski, który uznał, że problem rozwiąże zmiana proboszcza. Być może tak by się istotnie stało, gdyby proboszczem został ks. Kos. Mianowanie na tę funkcję ledwie 28-letniego wówczas kapłana nie mieściło się jednak w zasadach kościelnej polityki personalnej. Dlatego do Wierzbicy, z zadaniem uspokojenia sytuacji, skierowano proboszcza ks. Józefa Giżyckiego. Ksiądz Kos miał być jednym z jego dwóch wikarych.