już na »Błyskawicę« z kursowego kąta 240 stopni (od rufy z lewej burty). Linka otworzył ogień i trafił w samolot, który zwolnił bombę o ułamek sekundy za wcześnie, poderwał się do góry, skręcił w lewo i odleciał. Bomba upadła w błoto pomiędzy nabrzeżem a burtą »Błyskawicy«, pod trapem przerzuconym z nabrzeża na lewą burtę okrętu. Siła wybuchu zerwała umocnienia trapu, podrzucając go w powietrze. Trap zawadził o maszt tuż pod reją, złamał go i spadł częściowo na pokład, a częściowo do wody [...] spadając ugodził dalmierzystę biegnącego prawą burtą do swego stanowiska alarmowego, uszkadzając mu poważnie krzyż". Kilka dni później okręt ponownie odparł niemiecki nalot. Ze względu na silny ogień samoloty musiały zrzucić większość bomb przed miastem.
Pod Algierem i Normandią
Po remoncie „Błyskawica" wzięła udział w operacji „Torch", jak ochrzczono lądowanie aliantów w Maroku i Algierii w listopadzie 1942 roku. Por. Tadeusz Lesisz wspominał: „8 listopada o świcie zbliżyliśmy się do lądu. Statki zaczęły powoli wchodzić do zatoki Algieru. Naszym zadaniem była ochrona od strony morza, mieliśmy również
dodatkowe zadanie zniszczyć czteroinczową [czterocalową] baterię na zachód od Algieru na przylądku Sidi Ferruch. Po jakimś czasie nawiązaliśmy kontakt z naszymi oddziałami na lądzie, które wylądowały bez żadnej opozycji dzięki rozkazowi admirała Darlana [dowódcy wojsk francuskich w Afryce Północnej] zaprzestania walki. Nasza bateria została wzięta bez oporu. Algier był wolny od obstrzału; i reda, i port otwarte dla statków.
Tymczasem zaczęły się uporczywe ataki lotnictwa włoskiego i Luftwaffe, które odpieraliśmy skutecznie. [...] Robił się dzień, kiedy zbliżaliśmy się do zatoki Bougie. Na redzie panowało istne piekło, jedne statki płonęły, niektóre
tonęły i wzywały pomocy, na ich pokładach od czasu do czasu wybuchała amunicja. Uwaga wszystkich była zwrócona na nas, bo stanowiliśmy jedyną efektywną obronę portu. [...] W niedługim czasie radar melduje grupę zbliżających się samolotów, oczy wszystkich wpatrzone są w niebo. Otwieramy ogień całą artylerią. Już pierwsze bomby padają na redzie wokół nas. Samoloty rozbiegają się w różne strony. Nadchodzi następna fala samolotów, strzelamy dalej całym uzbrojeniem, samoloty nadchodzą z różnych stron, ogień kierowany zaczyna być coraz trudniejszy, przechodzimy na ogień lokalny poszczególnych baterii. Okręt gwałtownie manewruje, unikając bomb, lufy dział parują od rozgrzania, dobiega druga godzina bombardowania, stan amunicji zaczyna być groźnie niski, statki trafione płoną... na redzie istna masakra! Wtem czterosilnikowy samolot zbliża się samobójczo do okrętu, zniża się tuż nad kominem, odrywają się bomby. Boforsy zieją na niego ogniem... za chwilę wstrząsnęło okrętem i chwilowa cisza... nadchodzą meldunki... są zabici i ranni, niektóre obsługi dział są zdekompletowane, ale nadal strzelają". W akcji poległo czterech marynarzy, a 44 zostało rannych.
W latach 1943 – 1944 „Błyskawica" pełniła służbę eskortową i brała udział w rajdach przeciwko niemieckim bazom w Norwegii. Potem wzięła udział w szykowanej wielkiej inwazji aliantów w Normandii. W składzie brytyjskiej 10. Flotylli zabezpieczała flotę inwazyjną przed atakami niemieckich okrętów podwodnych. 26 czerwca 1944 roku na pokład przybył naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który chciał zobaczyć, jak wyglądają działania inwazyjne na wybrzeżu francuskim. W trakcie podróży korespondent „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza" przeprowadził z nim wywiad: „Od dawna wybierałem się na »Błyskawicę«. [...] Jest ona pierwszym okrętem, na którym wyszedłem na morze. [...] Pobyt dał mi wielką przyjemność stwierdzenia dzielności naszych marynarzy pracujących w ciężkich warunkach".
W końcu czerwca „Błyskawica" wraz z innym polskim kontrtorpedowcem „Piorunem" rozpoczęła rejsy patrolowe wzdłuż wybrzeża francuskiego. Przewoziły też broń dla francuskiego ruchu oporu. 8 czerwca wraz z jednostkami alianckimi stoczyły potyczkę z niemieckimi kontrtorpedowcami koło wyspy Ouessant. Ogień polskich dział przyczynił się do zniszczenia niemieckiego „Z 32", który osiadł na brzegu.
Powrót do kraju
W lutym 1945 roku „Błyskawica" została skierowana na remont do stoczni w Cowes. Koniec wojny zastał okręt w doku. Ostatnim zadaniem był udział w operacji „Deadlight" – zatopienia znajdujących się w rękach Anglików niemieckich okrętów podwodnych.
28 maja 1946 roku na „Błyskawicy" została opuszczona polska bandera. Władze brytyjskie zgodziły się oddać okręt rządowi w Warszawie. Rok później kontrtorpedowiec wyruszył w rejs powrotny do Gdyni, do której dotarł 4 lipca 1947 roku.
Tymczasem „Burza" w latach 1942 – 1944 pływała w eskorcie konwojów, tocząc walki z niemieckim lotnictwem i U-Bootami. Potem była wykorzystywana jako okręt szkolny. Wysłużony okręt był w fatalnym stanie technicznym i nie nadawał się do rejsu do Polski. Dopiero w lipcu 1951 roku został przyholowany do Gdyni.
Oba kontrtorpedowce przeszły remonty kapitalne i zostały przezbrojone w działa i wyrzutnie torpedowe produkcji sowieckiej. „Burzę" wycofano ze służby w 1959 roku. W następnym roku zakotwiczono ją w Gdyni i udostępniono do zwiedzania jako okręt-muzeum. W 1976 roku zastąpiła ją w tej roli „Błyskawica" („Burzę" złomowano rok później), którą można podziwiać w gdyńskim porcie do dziś.