W dniu, w którym polski Kościół i rosyjska Cerkiew podpisały porozumienie o zmierzaniu do pojednania, w Moskwie skazano na dwa lata łagru aktywistki z grupy Pussy Riot, które w stołecznym soborze wykonały naszpikowaną wulgaryzmami antyputinowską parodię modlitwy.
A w Kijowie feministki z Femenu, solidaryzując się z „puśkami"... mechaniczną piłą ścięły stojący w centrum miasta krzyż. Trudno o bardziej symboliczne okoliczności.
Jeden z liderów rosyjskich demokratów Władimir Miłow mówi o przekraczającej wszelką miarę antyprawosławnej histerii części inteligencji rosyjskiej. Podkreśla, że sprawa Pussy Riot jest korzystna dla władzy, która może perswadować Rosjanom:
Widzicie, nas chcą przepędzić bezbożnicy, nienawidzący prawosławia, dla których bożyszczami są bezwstydne pannice tańczące w świątyni. Więc, towarzysze wyborcy, zostańcie przy nas.
Ale nie sposób też nie nazwać moskiewskiego wyroku drakońskim. I zastanowić się, jaką w kontekście tego wyroku i kijowskiego ekscesu rolę może odegrać deklaracja podpisana przez abp. Józefa Michalika i patriarchę Cyryla. Deklaracja, która nie ogranicza się do polsko-rosyjskiego pojednania, ale - nie odnosząc się do Pussy Riot - zawiera bardzo jednoznaczne opinie o współczesności.