Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej", z dodatku "Polski oręż"
Z końcem 1461 roku sytuacja wojsk Związku Pruskiego oraz wspierających ich oddziałów polskich stawała się krytyczna. Aby uzdrowić sytuację armii polskiej, należało dokonać zmian w niemal wszystkich aspektach jej funkcjonowania: od finansowania, poprzez uzbrojenie i wyszkolenie żołnierzy oraz dowódców, po zmiany w strategii i taktyce. W tym trudnym momencie król polski mianował naczelnym dowódcą sił polskich, czyli najwyższym hetmanem, Piotra Dunina z Prawkowic (obecnie Pratkowice). Pod jego okiem rozpoczęła się reforma wojska. Nowy podatek oraz pomoc finansowa miast pruskich, których mieszkańcy chcieli przyłączenia do Polski, umożliwiły królowi polskiemu zaciąg oddziałów najemnych.
Taką armię otrzymał Piotr Dunin z początkiem 1462 roku. Na początku sierpnia zaatakował znienacka miasteczko Rybaki nad Zalewem Wiślanym, a następnie zagroził oddziałom wielkiego mistrza oblegającym Frombork, zmuszając je do odwrotu. Wykorzystując zamieszanie w oddziałach przeciwnika, Dunin uderzył na Pomorze Gdańskie, niemal w całości kontrolowane przez Krzyżaków. Dzięki otrzymanym z Tczewa i Gdańska posiłkom jego oddział, liczący początkowo nieco ponad 1100 zbrojnych, powiększył się do 2 tys. Jednocześnie z Torunia wyruszyły posiłki - 500 zbrojnych pod wodzą Wojciecha Górskiego. Celem Dunina było najprawdopodobniej zdobycie Pucka, ale jesienne szarugi oraz związane z nimi utrudnienia komunikacyjne udaremniły ten zamiar. Hetman skierował więc swe siły na zachód, na Lębork.
16 września 1462 roku oddziały Piotra Dunina rozłożyły się obozem - na wzór obronnego taboru husytów - na niewielkim wzgórzu przy północno-zachodnim brzegu jeziora Rogoźnica, 2 km na wschód od wsi Świecino, w otwartym terenie otoczonym gęstym bukowym borem. Tam też dogoniły je zaciężne oddziały wojsk zakonnych, zebrane z załóg Nowego, Lęborka, Kiszewy, Gniewu, Starogardu i Pucka. Wiedli je Fritz von Raveneck oraz Kacper Nostitz, obaj obok Bernarda Szumborskiego uważani za najwybitniejszych dowódców krzyżackich w tej wojnie.
Siły zakonne liczyły blisko 2,7 tys. żołnierzy, w tym około 1,3 tys. źle uzbrojonych chłopów kaszubskich, wcielonych do wykonywania prac pomocniczych. Rozpoznawszy miejsce popasu przeciwnika Fritz von Raveneck, podjął decyzję o uniemożliwieniu odwrotu wojskom Dunina i zatarasowaniu wszystkich okolicznych przesiek, co w ciągu nocy wykonali Kaszubi. Pomylił się natomiast znacznie w ocenie liczebności wojsk polskich, zakładając zapewne, że od czasu ataku na Rybaki nie zmieniła się. Tymczasem wspierające Piotra Dunina oddziały gdańskie dowodzone przez Jana Meydeburga i Macieja Hagena składały się z ok. 400 żołnierzy piechoty zaciężnej, 300 jeźdźców, 200 pieszych milicjantów, sporego taboru oraz świetnie znających teren wywiadowców zwerbowanych wśród miejscowych węglarzy.