Wyszkowski ocenia, że "wszelkie media krajowe" stosują "skandaliczną tolerancję" wobec miotanych przez Wałęsę insynuacji. - Ta ochrona powoduje, że funkcjonują dwa sprzeczne obrazy Wałęsy - za granicą jako dobrodusznego starszego pana, a w kraju nieposkromionego gwałtownika rwącego się do pałowania. A Wałęsa korzysta z tego, że jest zapotrzebowanie na obie te sprzeczne twarze - przekonuje Wyszkowski.
Czy decyzja sądu, żeby Wałęsę obciążyć kosztami procesu, spowoduje, że wycofa się on z kolejnej sądowej batalii? - Wytwarzanie mylnych sugestii i zawracanie kota ogonem to wieczna metoda Wałęsy zarówno w ataku, jak obronie. Był i jest chaotyczny i nieobliczalny więc wyciąganie wniosków z jego słów jest bezzasadne.
Jak zareagował pan - pyta Wprost.pl - gdy zobaczył w telewizji "przeprosiny" jakie w pana imieniu wykupił Lecha Wałęsa na antenie TVN? - Wałęsa od dwudziestu lat wie, że wszyscy mający oczy do patrzenia i uszy do słuchania wiedzą, że był TW Bolkiem. Układ interesów krajowych i zagranicznych jest jednak taki, że legenda elektryka, który sam z Danuśką obalił komunizm nadal się dobrze sprzedaje. I elektryk odgrywa w tym objazdowym cyrku ciągle tę samą rolę, bo ciągle są widzowie kupujący bilety. Oni nie potrzebują prawdy, wystarczy im kwitek, że sąd stwierdził, że nie było i nie ma dowodów. To ogłoszenie, które sam sobie wyświetlił to tylko formalne zaświadczenie o niekaralności, jakie celebryci muszą składać firmom, które ich wynajmują do swoich cyrków. Nie mam nic przeciwko temu, żeby nadal nabijał sobie kabzę tymi występami. Jeżeli jest w jego napastliwości jeszcze coś innego, to tylko osobista zemsta na dawnym przyjacielu, który zrobił dla niego bardzo dużo, ale nigdy nie pozwolił sobie za to zapłacić. On jest moim dłużnikiem i to go bardzo boli, więc chce mnie upokorzyć. Mam to w nosie.
- Zamierza pan oddać Wałęsie pieniądze za przeprosiny w TVN? - pyta Wprost.pl - Mam płacić za kłamstwo? To byłby absurd! Sąd stwierdził, że dochowałem należytej staranności w badaniu sprawy "Bolka". Zwolnił mnie z kosztów sądowych i adwokackich. To Wałęsa poniósł koszty procesu, który mi wytoczył. Czy jest jaśniejsza odpowiedź na pytanie, kto wygrał? Skoro jednak ciągle mnie atakuje, to ja muszę się bronić. Za dwa tygodnie sąd wyda orzeczenie, czy wznowi proces. Jeżeli nie, pozostanie Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. A że kosztuje mnie to sporo zdrowia i nerwów?
- Traktuję to, jako karę za swój udział w nadmiernym nadymaniu tej żaby. W 1990 r., chcąc usunąć Wałęsę, okłamałem go, że zrobię go prezydentem zjednoczonej Europy, więc teraz ma prawo mieć żal. Ale czym bardziej mnie atakuje, tym bardziej sam siebie pogrąża.