Mężczyzna nie przyznał się do zabicia matki i brata. Odmówił składania wyjaśnień – mówi Renata Mazur,rzecznik prokuratury.
Do tej zbrodni doszło w październiku ub. roku. Wyszła ona na jaw po zatrzymaniu Mariusz M. który w ośrodka pomocy społecznej w Celestynowie pod Warszawą rzucił się z nożem na jedną z urzędniczek. Kobiecie udało się wyrwać nóż. Wtedy napastnik zaatakował kobietę gołymi rękami. Z pomocą zaatakowanej pośpieszyła inna z pracownic ośrodka. Na krzyki zareagowali też inny urzędnicy i pomogli obezwładnić 33-latka. Furiata przekazano policji. Mariusz M. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa i trafił do aresztu. Policjanci pojechali do jego domu by w Pogorzeli, by poinformować rodzinę o zatrzymaniu mężczyzny.
Dom był zamknięty. Na miejsce wezwano więc straż pożarną, która uporała się z drzwiami. Wewnątrz znaleziono zakrwawione zwłoki 36-letniego mężczyzny oraz 62-letniej kobiety. Matki i brata Mariusza M. Oboje zostali zamordowani. Mieli liczne obrażenia zadane ostrym narzędziem. – W domu było pełno krwi – opowiadali później policjanci.
Od razu podejrzenie padło na Mariusza M. Jednak śledczy nie mieli dowodów. Więc nie stawiali zarzutów mężczyźnie. – Czekaliśmy na liczne ekspertyzy m.in. DNA – mówi prok. Mazur. Teraz do śledczych trafiły wyniki tych badań. Przesłuchano także świadków. Prokuratorzy zdecydowali się postawić Mariuszowi M. zarzut podwójnego zabójstwa. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Prokuratorzy już skierowali wniosek o badania psychiatryczne podejrzanego, a jeśli biegli zdecydują to zostanie on także poddany obserwacji psychiatrycznej. Od jej wyników będzie zależeć dalszy los postępowania. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Mariusz M. w przeszłości leczył się psychiatrycznie.