Zmiany w rządzie ogłoszone we wtorek w większości były efektem wyborów do Parlamentu Europejskiego. Większość nominacji miała być gotowa już kilkanaście dni temu. Niespodziewanie dla PiS mandaty zdobyła jednak Elżbieta Rafalska i Joanna Kopcińska, co wymusiło poszukiwanie następców.
Rekonstrukcja, którą premier Mateusz Morawiecki nazwał aksamitną, odbyła się na kilku płaszczyznach. Awansowali sprawdzeni w boju politycy. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin został wicepremierem, co ma poprawić koordynację prac legislacyjnych. Michał Dworczyk, szef KPRM, jeden z najbliższych ludzi premiera Morawieckiego, został członkiem rządu w randze ministra konstytucyjnego. To docenienie jego skuteczności np. podczas strajku nauczycieli.
Nominacje dla Michała Wosia (za Beatę Kempę), Elżbiety Witek (za Joachima Brudzińskiego), Dariusza Piontkowskiego (za Annę Zalewską), Bożeny Borys-Szopy (za Elżbietę Rafalską) i Mariana Banasia (za Teresę Czerwińską) mają jednocześnie cele geograficzne i polityczne. – Frakcje i regiony, jak Dolny Śląsk czy Podlasie, mają być zadowolone. Nie ma czasu na kłótnie, co jest obecnie największym ryzykiem. Zyskali wszyscy – mówi nasz rozmówca z PiS.
Nową twarzą rządu będzie Piotr Müller, który zastąpi rzecznik Joannę Kopcińską. Wcześniej był wiceministrem nauki. Podobnie jak Woś jest politykiem młodego pokolenia (rocznik 1989).
Zmiany mają też przygotować rząd i obóz władzy na jesienne wybory. Jak wynika z naszych informacji, kolejnym krokiem w kampanii będzie „duży" kongres programowy, który odbędzie się w ciągu najbliższego półtora miesiąca, być może na Śląsku, gdzie PiS wygrało wybory do PE. To także jeden z najważniejszych politycznie regionów.