Reklama
Rozwiń

Zrzut ulotek w czasie Orzeł może - śledztwo prokuratury

Zrzucenie ulotek z wojskowych śmigłowców podczas akcji "Orzeł może" jest działaniem na szkodę interesu publicznego - uznała warszawska prokuratura i wszczęła śledztwo w tej sprawie. Kłopoty może mieć szef MON Tomasz Siemoniak

Aktualizacja: 09.11.2013 12:46 Publikacja: 09.11.2013 12:30

Zrzut ulotek w czasie Orzeł może - śledztwo prokuratury

Foto: ROL

- Wojsko wzięło udział w akcji patriotycznej, jednym może się to spodobać, innym nie. Wojsko bierze udział w dziesiątkach różnych akcji. Z pewnością wszystkie formalności zostały właściwie załatwione na szczeblu Dowódcy Sił Lądowych - komentuje decyzję prokuratury w rozmowie z "Rz" ppłk Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON.

Akcja "Orzeł może" miała pokazać nowoczesny, radosny patriotyzm. Organizowała ją radiowa Trójka i "Gazeta Wyborcza" pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jej pierwsza część, m.in. marsz 2 maja w Dniu Flagi z różowymi balonikami i czekoladowy orzeł, którego nie można było zjeść, jak tłumaczyli organizatorzy, ze względów sanitarnych, spotkały się dużą krytyką. Impreza nie była też znaczącym sukcesem frekwencyjnym. Czytaj więcej

W dniu, w którym odbywał się marsz, śmigłowce należące do Sił Zbrojnych RP zrzuciły około 3 mln ulotek nad Warszawą, Wrocławiem i Poznaniem. Szczegóły tej operacji ujawnił na swoim blogu prawnik Piotr Waglowski, który wystąpił do Ministerstwa Obrony Narodowej z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej.

Otrzymał on szereg pism w tej sprawie. W jednym z nich do szefa MON Tomasza Siemoniaka zwracał się z prośbą o pomoc szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej.

"Informuję, że mając na uwadze rangę przedsięwzięcia, śmigłowce Wojsk Lądowych zostaną wydzielone do zabezpieczenia zadania lotniczego w ramach inicjatywy pod hasłem 'Orzeł może'" - odpisał mu Siemoniak, który wyznaczył do kontaktów w tej sprawie oficera Wojsk Lądowych mjr pil. Mirosława Guzdka.

Radiowa Trójka zadbała, by na pokładzie śmigłowców znaleźli się reporterzy radiowi i dziennikarze "GW". "Akcja ma na celu rozprawienie się ze stereotypem Polaka ponuraka i ma dać sposobność do okazania naszego przywiązania do symboli narodowych, do radosnego czczenia świąt oraz rocznic państwowych" - czytamy w piśmie rozgłośni do gen. broni Zbigniewa Głowienki, Dowódcy Sił Lądowych.

Sprawa zbulwersowała posła PiS Tomasza Kaczmarka. "Z analizy prawnika Piotra Waglowskiego wynika, iż przy organizacji przez Program Trzeci Polskiego Radia i Gazetę Wyborczą w dniach 2 i 3 maja br. akcji 'Orzeł może' mogło dojść do popełnienia szeregu przestępstw" - napisał w zawiadomieniu złożonym w lipcu do prokuratury.

Na początku listopada otrzymał odpowiedź z Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście. "30 października wszczęte zostało śledztwo" - czytamy w dokumencie podpisanym przez referenta postępowania. Prowadzone jest ono "w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego Ministra Obrony Narodowej polegającego na wydaniu dyspozycji zrzucenia ze śmigłowców Sił Zbrojnych RP 3 mln ulotek w dniu 2 maja 2013 r. w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu w czasie akcji 'Orzeł może', co stanowi działanie na szkodę interesu publicznego, tj. o. czyn z art. 231 § 1 kk.".

Kaczmarek domagał się wszczęcia postępowania karnego, a także oszacowania szkody wyrządzonej w budżecie MON oraz innych instytucji w związku ze zrzutem ulotek. Zwrócił się też o kontrolę Najwyższej Izby Kontroli.

- Wojsko wzięło udział w akcji patriotycznej, jednym może się to spodobać, innym nie. Wojsko bierze udział w dziesiątkach różnych akcji. Z pewnością wszystkie formalności zostały właściwie załatwione na szczeblu Dowódcy Sił Lądowych - komentuje decyzję prokuratury w rozmowie z "Rz" ppłk Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON.

Akcja "Orzeł może" miała pokazać nowoczesny, radosny patriotyzm. Organizowała ją radiowa Trójka i "Gazeta Wyborcza" pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jej pierwsza część, m.in. marsz 2 maja w Dniu Flagi z różowymi balonikami i czekoladowy orzeł, którego nie można było zjeść, jak tłumaczyli organizatorzy, ze względów sanitarnych, spotkały się dużą krytyką. Impreza nie była też znaczącym sukcesem frekwencyjnym. Czytaj więcej

Kraj
Gdzie spoczywają ciała ofiar obławy augustowskiej
Kraj
Co dzieje się we wnętrzu spalonego budynku w Ząbkach? Policja pokazała zdjęcia
Kraj
Prywatny akademik jak na Mokotowie. Nowa jakość studenckiego życia
Kraj
Koniec konfliktu Ryanaira i lotniska w Modlinie. Będzie 25 nowych tras
Kraj
Pożar w Ząbkach: Śledztwo prokuratury nabiera tempa, trwają przesłuchania świadków