To nie wykaz zaległości ze strony jakiejś bankrutującej firmy. Z takimi płatnościami nie jest w stanie poradzić sobie aparat skarbowy. Nie jest w stanie, gdyż – jak donosi dzisiejszy „Dziennik Gazeta Prawna" – ministerstwo finansów zarządziło oszczędności. Urzędom zaczęło więc dramatycznie brakować pieniędzy na bieżące funkcjonowanie. Jak pisze „DGP" urzędom skarbowym na przetrwanie do końca roku „w zależności od województwa brakuje im od 18 tys. zł do 2,45 mln zł".
Swoją drogą – prawie wszyscy narzekamy na fiskusa. W powszechnej opinii aparat skarbowy nie pracuje dobrze. Bo nie może pracować dobrze – myślę sobie, gdy odwiedzam urząd skarbowy w mojej podwarszawskiej miejscowości. Warunki są tam skandaliczne, ci ludzie pracują nie w pokojach, lecz jakiś dziwnych ciasnych norach. Wyposażenie urzędu pamięta PRL. Wszystko jest w stanie technicznej śmierci. A teraz jeszcze fiskus przeżywa upokorzenie w postaci kolejnych oszczędności. Nie ma żadnej szansy, żeby wyszedł z tego dziadostwa.
O pieniądzach także czołówka „Gazety Wyborczej". O bardzo niewielkich pieniądzach, które zarabia się w Polsce za godzinę pracy. „GW" opisuje rekord – stawka 2,60 zł za godzinę dla ochroniarza. Gazeta wysłała swoich reporterów, by zatrudnili się jako sprzątaczki czy sprzedawcy. I przekonali się, ile i jak zarabia się na takich stanowiskach. Lektura dosyć przygnębiająca. Tylko wniosek „GW" nieco naiwny: „W Polsce trzeba wprowadzić minimalną godzinówkę". Dzięki takiej recepcie Polacy nie będą niestety zarabiać więcej. Większą to będziemy mieli już nawet nie szarą, lecz czarną strefę rynku pracy.