Sezon na volkswagena golfa

Złodzieje nie kradną już na stłuczkę i nie wysadzają kierowców z aut. Ale wciąż mają ulubione marki.

Publikacja: 10.01.2014 04:00

Volkswagen golf był w ub. roku najczęściej kradzionym autem

Volkswagen golf był w ub. roku najczęściej kradzionym autem

Foto: Volkswagen

Jest dużo lepiej niż ponad dekadę temu, kiedy w kraju ginęło rocznie ok. 70 tys. samochodów. Dziś łupem złodziei pada ich znacznie mniej – w zeszłym roku ukradziono 15, 593 pojazdów, czyli o 637 mniej niż rok wcześniej. Jednak przestępcy nie skapitulowali. Stawiają na technikę, odchodzą od kradzieży „na bezczelnego". Wciąż mają także swoje ulubione marki.

– Nie ma już agresywnych kradzieży na stłuczkę i wyciągania kierowców na światłach. Teraz złodzieje za pomocą urządzeń elektronicznych kasują zabezpieczenia w samochodzie. Po złamaniu stacyjki odpalają i odjeżdżają – mówi „Rz" Ireneusz Ambroziak, naczelnik Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową Komendy Stołecznej Policji.

Numer jeden: volkswagen

Jak wynika z danych Komendy Głównej Policji, najczęściej kradzionym pojazdem był w ubiegłym roku volkswagen golf – ukradziono ich 991 sztuk. Zaraz po nich są volkswageny passaty i audi A4. Ale golfów zginęło o 137 mniej niż w 2012 roku, passatów o 234, a audi A4 również kilkanaście sztuk mniej.

Na liście najpopularniejszych wśród złodziei aut są zmiany. Z pierwszej dziesiątki „wypadł" fiat cinquecento, który w 2012 r. zajmował szóstą pozycję (skradziono ich wtedy ok. 300) i skoda octavia. Awansowały ford mondeo i toyota corolla, których w 2012 roku nie było na liście.

Skąd spadek zainteresowania przestępców cinquecento?

– Były kradzione głównie na części. Dziś fiatów cinquecento jeździ coraz mniej, więc i zapotrzebowanie na używane elementy zmalało – sugeruje jeden z policjantów.

Auta najczęściej giną z ulic i parkingów. Złodzieje stawiają na technikę lub kradną metodą na tzw. śpiocha, czyli zostawione w przedpokoju mieszkania lub domu właściciela kluczyki.

W stolicy giną ?auta japońskie

– Zabezpieczenia i alarmy nie są przeszkodą, złodziej w minutę je rozbroi i odjedzie. Urządzenia do tego służące są sprzedawane przez Internet ?– mówi nacz. Ambroziak.

– W Wielkopolsce kradzione są głównie volkswageny, skody, ale i auta francuskie oraz dostawcze, np. mercedes sprinter – mówi „Rz" Andrzej Borowiak, rzecznik poznańskiej policji.

Odmienne – i taki trend trwa od lat – są preferencje złodziei w Warszawie. Wolą japońskie toyoty i hondy.

– W Warszawie koncentruje się handel częściami do samochodów japońskich, stąd specjalizacja tutejszych złodziei. Auta są rozbierane, a części sprzedawane np. przez Internet – mówi Ireneusz Ambroziak.

Policja szacuje, że wciąż ok. 80 proc. aut jest kradzionych na części, a reszta jest legalizowana. Kilka miesięcy temu stołeczni policjanci i funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego rozbili ok. 30-osobowy gang, który zalegalizował co najmniej 180 samochodów.

Przestępcy przerabiali numery nadwozia i silnika, a za łapówki rejestrowali je urzędnicy wydziałów komunikacji.

Kradzieże nakręca duży popyt na używane części. Okazuje się, że kupują je nie tylko kierowcy.

– Mieliśmy przypadek, gdy diler autoryzowanego warsztatu zamontował w samochodzie klienta skradziony silnik – mówi Ambroziak i dodaje, że  części przestępcy wywożą też na Wschód. Niedawno zlikwidowano grupę, która na Białoruś przerzucała elementy kradzionych w Polsce BMW.

Gorzej w Rzymie ?oraz Londynie

Kradną złodzieje działający w wyspecjalizowanych gangach. Trudno wejść do grupy i prawie nigdy się z niej nie wychodzi.

– Wyroki za kradzieże samochodów są u nas niskie. To urlop, po którym złodziej wraca do procederu. Na ok. 200 znanych mi złodziei, tylko o trzech wiem, że się zresocjalizowali – wyjaśnia Ireneusz Ambroziak.

Ale niska jest także wykrywalność kradzieży – ustalany jest sprawca tylko co czwartej.

– W przypadku zabójstwa mamy ślady i dowody. W razie kradzieży puste miejsce na parkingu. Monitoring pomaga, ale złodzieje się kamuflują, przyklejają wąsy, zakładają czapki, a nawet maski – tłumaczy policjant.

Na tle innych krajów UE nie jest źle. W Rzymie ginie rocznie ok. 40 tys. aut, w Londynie ok. 100 tys. W Polsce najbardziej udało się ograniczyć kradzieże w Warszawie, gdzie dekadę temu były one plagą: ginęło 15 tys. aut rocznie, teraz  ok. 2,5 tys.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: g.zawadka@rp.pl

Jest dużo lepiej niż ponad dekadę temu, kiedy w kraju ginęło rocznie ok. 70 tys. samochodów. Dziś łupem złodziei pada ich znacznie mniej – w zeszłym roku ukradziono 15, 593 pojazdów, czyli o 637 mniej niż rok wcześniej. Jednak przestępcy nie skapitulowali. Stawiają na technikę, odchodzą od kradzieży „na bezczelnego". Wciąż mają także swoje ulubione marki.

– Nie ma już agresywnych kradzieży na stłuczkę i wyciągania kierowców na światłach. Teraz złodzieje za pomocą urządzeń elektronicznych kasują zabezpieczenia w samochodzie. Po złamaniu stacyjki odpalają i odjeżdżają – mówi „Rz" Ireneusz Ambroziak, naczelnik Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową Komendy Stołecznej Policji.

Pozostało 83% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo