Podejrzany sam był bankowcem. Przez wiele lat pracował w banku, do oddziału, którego zadzwonił trzy dni temu. Prace stracił w ubiegłym roku. Poszedł na rentę. – Po telefonie o ładunku wybuchowym placówkę ewakuowano – opowiada Janusz Walczak, wiceszef Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim, która prowadzi śledztwo. Ograniczono też ruch na przyległych do banku ulicach, m.in. przebiegającej w pobliżu drodze krajowej

Pracownicy i klienci musieli opuścić oddział na kilka godzin. Placówkę dokładnie sprawdzono. Żadnej bomby w niej nie znaleziono. Policja już po pięciu godzinach namierzyła osobę, która dzwoniła do banku. Mężczyzna został zatrzymany.

Już usłyszał zarzuty z art. 224 a § 1 kodeksu karnego czyli zawiadomienia o nieistniejącym zagrożeniu. – Mężczyzna przyznał się do winy – mówi prok. Walczk. Nie potrafił w sposób racjonalny wyjaśnić swojego zachowania.

Wobec mężczyzny zastosowano dozór policyjny. Teraz grozi mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.