Według byłego dyrektora warszawskiego biura think-tanku German Marshall Fund, przeniesienie amerykańskich wojsk na wschodnie granice NATO byłoby mocnym sygnałem dla Rosji, że Sojusz nie zamierza pozwolić jej na realizowanie dalszych ambicji terytorialnych.
- Nie sądzę, że jest takie zagrożenie w tej chwili - podkreślam, ale mówię w sensie dania bardzo silnego przekazu. Zresztą tutaj wizyta wiceprezydenta Bidena była nakierowana na to, że tu jest NATO, tutaj nie wolno naciskać - podkreślił Michta w rozmowie w RMF FM.
Według niego jednak rząd amerykański nie zdecyduje się na taki krok, ponieważ najbardziej zależy mu na zmniejszaniu napięć z Rosją.
- Rząd amerykański stara się to po prostu ograniczyć i wyjść z kryzysu bez większej eskalacji i nie sądzę, że do tego dojdzie - powiedział politolog. Dodał, że głównym problemem jest tu znaczenie, jakie współpraca z Rosją mają dla realizowania skutecznej polityki wobec Iranu i Syrii. Według Michty USA powinny odłączyć od siebie te sprawy.
- Rosjanie wykorzystują to, że bez ich udziału w rozmowach np. z Iranem nie będzie porozumienia. Rosjanie wykorzystują to, że bez ich wejścia nie byłoby załatwienia Syrii. To musi administracja Obamy oddzielić, wtedy się uwolnimy i możemy zbudować pewnego rodzaju odpowiedź - powiedział. Jedną z odpowiedzi mogłoby według Michty być dozbrojenie wojska ukraińskiego przez NATO, co stanowiłoby podniesienie kosztów rosyjskiej interwencji.