1. Przyszłość integracji. Czy Unia Europejska powinna pozostać dalej związkiem państw, zmierzać w kierunku federalizacji, czy też stawać się w dłuższej perspektywie superpaństwem?
Czesław Siekierski (PSL):
Wszystkie kraje członkowskie UE mają swoją wielowiekową historię, kulturę i tożsamość, które muszą być bezwzględnie zachowane. Unia Europejska powinna być związkiem suwerennych państw narodowych, a integracja środkiem do osiągania efektu synergii - przede wszystkim w obszarze gospodarki i stosunków zewnętrznych. Federalizacja, czy dążenie do stworzenia superpaństwa to idee popularne głównie wśród niektórych elit politycznych i gospodarczych Europy, równocześnie jednak nie znajdują one szerszego uznania w społeczeństwach państw członkowskich. W rezultacie niosą one poważne ryzyko dla całego projektu integracji w związku z brakiem legitymizacji społecznej. Bądźmy realistami - Europa jest nazbyt zróżnicowana historycznie, gospodarczo, kulturowo i mentalnie aby tworzyć wspólne państwo - z jednym rządem, prezydentem, parlamentem, systemem podatkowym itd. Linii podziału jest wiele, a najważniejsze z nich to: bogaty Zachów - biedny Wschód, oszczędna Północ - mało gospodarne Południe, kraje wyludniające - kraje przyciągające migrantów, kraje o ugruntowanym systemie kapitalistycznym - kraje postkomunistyczne, kraje zlaicyzowane - kraje o znaczącej roli religii, kraje płatnicy netto do budżetu UE - kraje beneficjenci netto itd. W takich realiach marzenia nawet o federacji wydają się być na wyrost. Unia musi wrócić do korzeni, zrobić przegląd swoich osiągnięć i usunąć braki lub wady konstrukcyjne, które zagrażają jej dalszemu istnieniu. Szczególnie istotne jest ukończenie budowy wspólnego europejskiego rynku, który mimo, że formalnie utworzony ponad 20 lat temu nadal pełen jest ograniczeń (gównie w sferze swobody świadczenia usług) hamujących wzrost gospodarczy w UE. Ponadto dokończony musi być proces wzmacniania strefy euro poprzez zacieśnianie integracji gospodarczej. Unia musi znaleźć sobie miejsce w zglobalizowanym świecie bloków handlowych i konkurujących ze sobą regionów świata. Nie ulega wątpliwości, że na takich forach jak WTO czy G20 Unia musi mówić jednym głosem, aby nie zostać zmarginalizowana.
2. Euro. Kiedy i na jakich warunkach Polska powinna przystąpić do Unii Walutowej i przyjąć Euro?
Wprowadzenie wspólnej europejskiej waluty było ewenementem na skalę światową. Nie ulega jednak wątpliwości, że był to przede wszystkim projekt polityczny mający na celu dalsze zbliżenie państw europejskich (głównie Niemiec i Francji) w celu zneutralizowania potęgi zjednoczonych Niemiec. Ówcześni liderzy europejscy mniejszą wagę przywiązywali do kwestii ekonomicznych, które w przypadku unii gospodarczo-walutowej powinny odgrywać kluczową rolę. Już na etapie wprowadzania euro było jasne, że tylko kilka państw będzie w stanie sprostać kryteriom konwergencji zapisanym w Traktacie z Maastricht (pułap 60% zadłużenia, 3% deficytu, wielkość inflacji i wysokość stóp procentowych) - nawet Niemcy miały z tym problem. Kraje takie jak Grecja, Włochy, Hiszpania czy Portugalia, gdyby restrykcyjnie przestrzegano i tak stosunkowo łagodnych zasad, nie powinny się wówczas znaleźć w unii gospodarczej i walutowej. Zwyciężyła jednak polityka objęcia integracją walutową jak najszerszej grupy państw, aby dać jasny przekaz, że euro docelowo ma być walutą całej Unii. Wydaje się, że był to błąd, który doprowadził do kryzysu w strefie euro. Co więcej, już w 2003 r. reguły zawarte w Traktacie z Maastricht, i w uzupełniającym go Pakcie Stabilizacji i Wzrostu z 1996 r., zostały złamane przez dwa wiodące kraje strefy euro, tj., Niemcy i Francję. Wydarzenie to było fatalne w skutkach dla dyscypliny fiskalnej w całej eurostrefie dając przyzwolenie dla prymatu bieżącej polityki budżetowej nad respektowaniem wspólnych zasad gwarantujących trwałość wspólnej waluty. Jeśli dołożyć do tego jeszcze fałszowanie oficjalnych statystyk przez rząd grecki, spadającą konkurencyjność krajów południowej Europy i narastające bańki spekulacyjne w związku z dostępem do tanich kredytów w niektórych krajach, to wyłania nam się całościowy obraz sytuacji, która doprowadziła do głębokiego kryzysu w strefie euro. Polska jest zobligowana traktatem akcesyjnym do przyjęcia wspólnej waluty po spełnieniu stosownych kryteriów. W obecnych okolicznościach wchodzenie do strefy euro za wszelką cenę jest niewskazane. Po pierwsze jeszcze przez co najmniej kilka lat trudno będzie nam sprostać kryteriom konwergencji. Ponadto strefa euro przechodzi obecnie bardzo poważne reformy wewnętrzne, które mają ją uodpornić na przyszłe kryzysy - w takich okolicznościach wskazana jest uważna analiza zachodzących procesów w kontekście naszego kraju. Dopiero po zakończeniu procesu sanacji euro powinniśmy rozpocząć ewentualne starania o członkostwo. Nie ulega jednak wątpliwości, że do strefy euro, prędzej czy później powinniśmy przystąpić i to nie tylko dlatego, że jesteśmy do tego zobligowani traktatowo - wspólna waluta niesie wymierne korzyści w obszarze handlu, rozliczeń, zmniejsza koszty kredytu itd. Miejmy nadzieję, że nastąpi to w momencie, w którym nasza gospodarka będzie już wystarczająco silna i konkurencyjna, a strefa euro wzmocniona i zrównoważona. Moim zdaniem jest to perspektywa po 2020 r.