- Sąd zgodził się z naszymi ustaleniami, że mężczyzna kierował tą sprawą – mówi rp. pl. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. Jednak sąd nie do końca podzielił zadanie śledczych, bowiem zgodził się na areszt z możliwością zamiany go na poręczenie majątkowe. Jeśli Dawid B. wpłaci 60 tys. zł wyjdzie z aresztu. Będzie musiał się tylko regularnie meldować w komisariacie policji.
Król dopalaczy został zatrzymany w poniedziałek rano. Łódzka prokuratura zarzuca mu, że zlecił pozbawienie wolności wobec dłużnika oraz próbę wymuszenia 100 tys. zł. Dawid B. właścicielowi firmy przesyłkowej wpłacił 81 tys. zł. Za te pieniądze miał dostać sprowadzone z zagranicy środki do produkcji tzw. dopalaczy. Nie dostał ani przesyłki, ani pieniędzy.
Dlatego postanowił sam je odzyskać. Z właścicielem firmy przesyłkowej umówił się pod jednym z łódzkich centrów handlowych. Tam czekał na dłużnika samochód z kilkoma mężczyznami w środku. Mieli pomóc Dawidowi B. w odzyskaniu pieniędzy, za co mieli dostać 15 tys. zł. Wierzyciel króla dopalaczy był przez kilka godzin wożony po Łodzi i okolicach. – Grożono mu śmiercią, jeśli nie odda pieniędzy – mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Dłużnik odzyskał wolność dopiero wtedy gdy jego dziewczyna przekazała porywaczom 15 tys. zł. Resztę miał dopłacić w ratach. Sprawcy zatrzymali jednak dokumenty jego samochodu do czasu zwrotu całej sumy.
Przed Dawidem B. policja ujęła trzech mężczyzn zamieszanych w sprawę Usłyszeli zarzuty rozboju i pozbawienia wolności. Dwóch z nich zostało aresztowanych. A teraz za kraty trafił Dawid B.