Trup, jezioro i głęboki dół

Jacek W. dostał dożywocie za okrutne zabójstwo. Po 15 latach od zbrodni okazuje się, że może być niewinny.

Publikacja: 13.09.2014 02:01

Policja

Policja

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski

Zdaniem prokuratury i sądu Jacek W. w 1999 r. zastrzelił Tomasza S. z Suwałk i poćwiartowane zwłoki ukrył w jeziorze.

Jednak niedawne odkrycie praktycznie wywraca obowiązującą wersję. Nieoczekiwanie odnaleziono bowiem zwłoki prawdziwego Tomasza S. – nie w jeziorze, ale zakopane w ziemi.

– Biegli przeprowadzili badania genetyczne i orzekli z pewnością sięgającą ponad 99,9 proc., że to szczątki Tomasza S. Potwierdza to także badanie daktyloskopijne – mówi „Rz" Arkadiusz Szwedowski, szef Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Południe. Od stycznia, gdy wykopano szczątki, prowadzi on śledztwo w sprawie zabójstwa Tomasza S. – czyli mordu, za który skazano Jacka W.

Sąd uznał, że ofiarę Jacka W. wrzucono do wody. Jednak w jeziorze były zwłoki innej osoby

Do kogo należą szczątki odnalezione w jeziorze? Jak doszło do szokującej pomyłki, która podważa zaufanie do wymiaru sprawiedliwości?

By rozwikłać zagadkę, trzeba wznowić śledztwo w osądzonej już sprawie. Chce tego adwokat Jacka W., już złożył o to wniosek do Sądu Najwyższego. – Skoro szczątki z jeziora nie należały do S., to uważam, że nie ma dowodów na winę mojego klienta – mówi mec. Jakub Orłowski. Wznowienia sprawy chcieliby też śledczy z Olsztyna, ale decyzja, czy o to wystąpić do SN, należy do prokuratury w Białymstoku, bo ta oskarżyła o zbrodnię m.in. Jacka W.

To historia jak z sensacyjnego filmu. W sierpniu 1999 r. letnicy na brzegu jeziora Pluszne (pod Olsztynem) znaleźli torbę z ludzką głową. Tydzień później z wody wyłowiono worki – były w nich dwie dłonie i podudzia.

Policja i prokuratura skojarzyły, że może to być zaginiony wiosną Tomasz S. i wytypowały znających go podejrzanych, w tym Krzysztofa A. i Jacka W. – ludzi – podobnie jak ofiara – z tamtejszego półświatka. Według śledczych obaj mieli motyw: A. stracił  przez Tomasza nogę, bo ten podłożył bombę, przez co został kaleką. Jacek W. mógł mieć żal, bo S. romansował z jego żoną, kiedy on siedział w więzieniu.

Próbki do badań DNA pobrano od matki i siostry Tomasza S. Wynik miał potwierdzić pokrewieństwo. A opinia antropologiczna wskazać, że czaszka z jeziora należy do S.

Śledztwo najpierw prowadziła Prokuratura Okręgowa w Olsztynie, potem przejęła je prokuratura w Białymstoku. Wersja prokuratury, którą zaakceptowały sądy (w Suwałkach i apelacyjny w Białymstoku), mówiła: Tomasz S. został porwany, trzymany w specjalnie zamówionej klatce i zabity dwoma strzałami w głowę. Strzelać miał Jacek W. skazany na dożywocie, a mord zlecił Krzysztof A. Przy zabójstwie był też – według oskarżenia – Wiesław S., na którego posesji miała być więziona ofiara.

Proces był poszlakowy, nikt nie widział, jak W. strzelał, a przebieg zbrodni śledczy oparli na relacjach osób ze środowisk przestępczych, z których część tylko słyszała o sprawie.

Obrońca Jacka W. podnosił wątpliwości, ale bez efektu. Od blisko dekady wskazuje je też na prowadzonym blogu mieszkająca w Kanadzie siostra Jacka W. Niczym detektyw opisuje każdą wątpliwość.

– Brat był złodziejem i włamywaczem, kiedyś jednym z najlepszych kasiarzy, który umiał otworzyć każdy sejf. To naganne, ale nie jest bandytą strzelającym do ludzi – mówi „Rz" siostra Jacka W.

I zwraca uwagę na wątpliwości. Np. denat miał w żuchwie otwór po postrzale, którego nie było w dziąśle – biegła uznała więc, że to zabliźnione miejsce po usuniętym zębie. – Całkowicie zagojony otwór po postrzale w dziąśle po prawej stronie żuchwy oznaczał, iż ofiara była postrzelona w twarz przynajmniej kilka miesięcy przed śmiercią. Miała zdeformowaną prawą dolną część twarzy blizną po postrzale. Tymczasem Tomasz S. nie był nigdy postrzelony w twarz. To pewne, bo policja przepytywała jego rodzinę – twierdzi kobieta.

W dodatku odtworzony przez antropologa wygląd ofiary nie przypominał S. i nie uwzględniał zniekształcenia twarzy postrzałem.

Matka Tomasza S. mówiła też, że syn miał wszystkie zęby, bez plomb – a ofiara braki w uzębieniu.

Wątpliwości dotyczyły też badania DNA. Pobrano do nich próbki od matki i siostry Tomasza S. Ale śledczy zadał pytanie, czy denat jest „bliskim krewnym" kobiet, a nie czy jest synem i bratem. – To lakoniczne stwierdzenie, bez podania nawet stopnia pokrewieństwa i dowodu  statystycznego, nie spełnia żadnych kryteriów dowodu naukowego – mówi siostra W. Zwrot w sprawie nastąpił za sprawą Wiesława S., który miał być przy zabójstwie w 1999 r. (jednak uznano go za niepoczytalnego i nie stanął przed sądem). Wiesław S. przebywający w zakładzie psychiatrycznym przysłał do olsztyńskiej prokuratury rejonowej list. – Był enigmatyczny, a jego autor twierdził, że opowie o poważnym przestępstwie – mówi „Rz" prok. Szwedowski. Okazało się, że S. nie blefuje: wskazał prawdziwe miejsce, w którym były zwłoki zaginionego przed laty Tomasza S. Też w rejonie jeziora, ale zakopane w ziemi, na głębokości 2 metrów.

Wykopano je w styczniu tego roku. Badania, do których zaangażowano najlepszych specjalistów, wskazały z niemal stuprocentową pewnością, że to szczątki S.

Były kompletne, przysypane wapnem, co – niespodziewanie – ułatwiło identyfikację. – Zachowała się dłoń i dzięki temu uzyskaliśmy ślady linii papilarnych. Porównaliśmy je z tymi, które są w kartotekach, i mamy pewność, że to szczątki Tomasza S. – mówi Arkadiusz Szwedowski.

Tożsamość S. potwierdziły też badania DNA.

Odnaleziony w ziemi szkielet Tomasza S. zawiera podudzia i czaszkę. Co było przyczyną śmierci – nie wiadomo. Jednak jest pewne, że w czaszce ani innych częściach zwłok nie ma śladów po postrzale. Szczątki znalezione przed 15 laty w jeziorze należą więc do innej osoby. Do kogo?

Olsztyńskie prokuratury – tak rejonowa, jak i okręgowa ?– uważają, że należy wznowić śledztwo, i takie stanowisko przesłały do Białegostoku, bo tamtejsza prokuratura oskarżała Jacka W. i innych. Czy białostocka apelacja wystąpi z takim wniosek do SN – nie udało nam się dowiedzieć.

Mec. Jakub Orłowski uważa, że śledczy już dawno powinni tak postąpić.

– Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku i Okręgowa w Olsztynie do dziś nie odpowiedziały na moje pismo z 27 sierpnia br., czy zamierzają złożyć wniosek o wznowienie postępowania. Tymczasem już w lutym były badania daktyloskopijne, a w połowie sierpnia DNA potwierdzające tożsamość Tomasza S. – mówi i wskazuje, że Prokuratura Generalna powinna objąć nadzorem tę sprawę.

Zdaniem prokuratury i sądu Jacek W. w 1999 r. zastrzelił Tomasza S. z Suwałk i poćwiartowane zwłoki ukrył w jeziorze.

Jednak niedawne odkrycie praktycznie wywraca obowiązującą wersję. Nieoczekiwanie odnaleziono bowiem zwłoki prawdziwego Tomasza S. – nie w jeziorze, ale zakopane w ziemi.

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej