O tym wywiadzie krążą w Platformie legendy. Podczas rozmowy przed wejściem na antenę prezydent zwierza się prowadzącej z nim rozmowę dziennikarce, że Ewa Kopacz nie nadaje się na premiera, ale nie miał wyjścia i musiał ją powołać. Jest chyba trochę zrezygnowany?
Nawet jeśli takiego nagrania nie ma, to ta legenda dobrze oddaje nastroje w partii, w której dziś walczący o władzę politycy zupełnie sobie nie ufają i sięgają po brudne chwyty.
Kulisy tworzenia rządu Ewy Kopacz są jedną z największych tajemnic wierchuszki Platformy. Nagłe zwroty akcji, emocje, awantury, sterowane przecieki, doraźne koalicje i wzajemne blokady – taka jest prawda o walce o władzę pozostawianą przez Donalda Tuska.
Tworzenie rządu było próbą sił między czterema ośrodkami władzy w Platformie – odchodzącym premierem, prezydentem Bronisławem Komorowskim oraz liderami dwóch kluczowych frakcji – Grzegorzem Schetyną i Cezarym Grabarczykiem.
– Podczas tworzenia rządu Kopacz znalazła się w oku cyklonu – opowiada jej współpracownik. – Miała tylko siłę powymieniać pojedynczych ministrów, żeby zaspokoić apetyty różnych frakcji. Gdyby chciała zbudować rząd od nowa, toby poległa.