Powiedzmy to otwarcie: Izrael popełnia zbrodnie wojenne, codziennie. To działanie nieprzypadkowe, lecz zamierzone, celowe, realizowane z bezwzględną skutecznością, często z uśmiechem. Kto nie wierzy, niech obejrzy zdjęcia i selfie, jakie publikują w sieci izraelscy żołnierze, równający Strefę Gazy z ziemią.
Polscy politycy, z takim zapałem domagający się sankcji na Rosję za jej zbrodnie na Ukrainie, w kwestii izraelskiej kładą uszy po sobie i tłumaczą, że może rzeczywiście trochę tych palestyńskich dzieci ginie, ale nie przesadzajmy, że to ludobójstwo, poza tym Hamas, no i nie można inaczej, trudno, świetnie.
Co Polska zamierza zrobić, by uwolnić posła Franciszka Sterczewskiego z Izraela?
Na szczęście są Polacy, którzy myślą inaczej, którzy się nie zgadzają, by potężnie uzbrojona armia bombardowała, rozstrzeliwała, paliła żywcem, okaleczała i głodziła dzieci. Jedną z takich osób okazał się poseł Franciszek Sterczewski, który z grupą ludzi z kilkudziesięciu krajów chciał zwrócić uwagę obojętnego i najwyraźniej zakochanego w Izraelu świata na okrutny los Palestyńczyków.
Flotylla z pomocą dla Strefy Gazy
Izrael, który jak zwykle uważa, że prawo go nie obowiązuje, na wodach międzynarodowych – nazwijmy rzecz po imieniu – uprowadził członków Flotylli Sumud, w tym posła na Sejm RP. Jak zareagowało polskie państwo? Jak zwykle. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski (PO) kpi, że Polska nie ma zakładników na wymianę, premier Donald Tusk (PO) mówi, że „przygląda się” sprawie. Podobnie nowy rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych, Maciej Wewiór, który ogłasza: „Monitorujemy sytuację związaną z zatrzymaniem statków GSF”. Z kolei rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz ubolewa w Polsat News, że MSZ informuje, gdzie „Polacy nie powinni się pojawiać, jeśli jest to dla nich niebezpieczne”, a „wielu Polaków nie słucha tych komunikatów”.