Zjawisko określane jako niewolnictwo XXI wieku kwitnie i wzbogaca się o nowe formy, jak chociażby wykorzystywanie ludzi do wyłudzania kredytów i świadczeń socjalnych – wynika z danych MSW.
– Handel ludźmi przyjmuje dzisiaj bardziej wyrafinowane formy, robi się to w białych rękawiczkach. Mniej jest obozów pracy, ale ludzie wciąż są wykorzystywani do pracy przymusowej w Holandii, Niemczech czy Wielkiej Brytanii – przyznaje Irena Dawid-Olczyk, prezes Fundacji La Strada.
W zeszłym roku policja wszczęła 210 spraw związanych z handlem ludźmi i stwierdziła 669 przestępstw, czyli o ok. 200 więcej niż rok wcześniej. Wzrost dotyczy głównie stręczycielstwa i sutenerstwa – takich przypadków było prawie 500.
Eksperci twierdzą, że to wierzchołek góry lodowej, bo pokrzywdzeni wciąż rzadko zgłaszają sprawy. – Prawie nigdy się nie zdarza, by ofiara przestępstw okołoprostytucyjnych zdecydowała się głośno o tym mówić, policjanci sami operacyjnie docierają do tego środowiska – mówi „Rz" Joanna Kowalik-Kosińska z KWP w Gdańsku. – Handel ludźmi jest ściśle powiązany z grupami przestępczymi.
Do przymusowej pracy coraz częściej zmuszani są także mężczyźni. Jeden z gangów wykorzystywał Polaków do handlu obwoźnego w Finlandii. Chętnych szukał przez ogłoszenia w prasie w woj. lubuskim i mazowieckim. Potem busami wiózł ich do Finlandii, gdzie kazał prowadzić domokrążną sprzedaż m.in. obrazków. Ofiary wpadały w spiralę długów, bo przestępcy naliczali ogromne opłaty za przejazd i nocleg.