- Wojciech K. z Elbląga usłyszał zarzut dokonania kradzieży. Grozi mu za to do 5 lat więzienia - mówi Jakub Sawicki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Bursztyn, mający średnicę około 30 centymetrów i znaczącą wagę, został skradziony z jednego z zakładów obróbki sukcynitów w Elblągu (woj. warmińsko-mazurskie) najprawdopodobniej na początku zeszłego roku. Okoliczności kradzieży, jak i jej dokładny termin, nie są do końca jasne z prostego powodu: właścicielka zakładu, w którym takich surowców było więcej, brak jednego z nich zauważyła dopiero niedawno.
- Zupełnie przypadkiem w końcu września poszkodowana dostrzegła swój bursztyn na półce sklepowej w jednym z miejscowych lombardów. Rozpoznała go bez trudu, złożyła więc na policji zawiadomienie o kradzieży – mówi „Rz" Jakub Sawicki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Jak ustalili funkcjonariusze niecodzienny przedmiot zastawił w lombardzie w marcu zeszłego roku Wojciech K. Otrzymał za to 6 tys. zł. Chociaż przedmiot był wyjątkowy, to nie wzbudził podejrzeń ponieważ mężczyzna dołączył certyfikat autentyczności bursztynu (jak się potem okazało on również został skradziony) i podał swoje dane z dowodu osobistego. Pracownik lombardu odnotował je w prowadzonej dokumentacji.
Z odnalezieniem Wojciecha K. nie było więc problemów. Kiedy policjanci do niego dotarli ten przyznał, że rzeczywiście zastawił bursztyn, ale zaprzeczył, by miał go ukraść. – Twierdził, że dostał go wraz z certyfikatem od męża właścicielki zakładu. Jednak według naszych ustaleń wersja Wojciecha K. nie jest wiarygodna – mówi Sawicki.