W sierpniu 1999 r. w jeziorze Pluszne pod Olsztynem znaleziono poćwiartowane zwłoki mężczyzny. Po badaniach DNA i opinii antropologów uznano, że należą one do Tomasza S. Matka zamordowanego pochowała go w rodzinnym grobie.
Od początku śledztwa o dokonanie zbrodni prokuratorzy podejrzewali Jacka W. z Olsztyna. Proces był poszlakowy, bo nie znaleziono żadnych materialnych dowodów potwierdzających jego winę. Sąd opierał się głównie na zeznaniach świadków. Mimo to W. usłyszał karę dożywotniego pozbawienia wolności. W więzieniu siedzi już niemal 15 lat, również za inne przestępstwa, głównie kradzieże. Kary za nie wygasają w 2015 r.
Jak pisała niedawno „Rzeczpospolita", w 2013 r. okazało się jednak, że W. może być niewinny, a matka Tomasza S. pochowała nie syna, ale obcego człowieka. Olsztyńska prokuratura otrzymała bowiem wtedy list, którego autor przyznawał się do morderstwa sprzed 15 lat. Ujawniał także miejsce, w którym ukrył zwłoki.
Śledczy zdecydowali się przesłuchać mężczyznę, a we wskazanym przez niego miejscu rzeczywiście znaleźli ciało. Zwłoki nie były poćwiartowane. Identyfikacja DNA oraz badanie linii papilarnych potwierdziły, że jest to zaginiony w 1999 r. Tomasz S.
Sprawa jest precedensowa i skomplikowana. Nie wiadomo bowiem, do kogo należały poćwiartowane szczątki znalezione w jeziorze Pluszne ani kto dokonał tamtego morderstwa. O zabójstwo Tomasza S. przez uduszenie prokuratura oskarża teraz Wiesława S., który przyznał się do winy.