Reklama
Rozwiń
Reklama

Sprzedał dom znajomego. Odpowie przed sądem

Krakowska prokuratura oskarżyła Robert K. o oszustwo. Mężczyzna korzystając z upoważnienia znajomego sprzedał część jego domu poniżej połowy jego wartości.

Aktualizacja: 09.02.2015 11:29 Publikacja: 09.02.2015 10:38

Sprzedał dom znajomego. Odpowie przed sądem

Foto: Fotorzepa

- Poszkodowany nie zdawał sobie sprawy, że zakres udzielanego pełnomocnictwa pozwoli na sprzedaż domu. Koledzy namówili go do podpisania dokumentów, bo w ten sposób miał się pozbyć problemu – mówi prok. Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Sprawa zaczęła się w grudniu 2013 roku. Współwłaściciel jednorodzinnego domu w Krakowie (druga część należała do byłej żony) pił wówczas alkohol ze znajomymi.

Wśród nich był Robert K. Podczas tego spotkania znajomi namówili gospodarza, by podpisał pełnomocnictwa dla Roberta K. – Nie będziesz miał problemów z byłą żoną – mówili mu.

Para rozwiodła się w 2010 roku, ale nie zdążyła podzielić majątku. Mężczyzna podpisał upoważnienie. – Ale nie wiedziałam, że dokument pozwoli na sprzedaż domu – opowiadał w prokuraturze.

Dalej sprawy potoczyły się błyskawicznie. Jeszcze w dniu uzyskania pełnomocnictw Robert K. poszedł do Urzędu Stanu Cywilnego w Krakowie, by dostać tam odpis skrócony aktu małżeństwa pokrzywdzonych, które było potrzebne dla sprzedaży udziału części nieruchomości.

Reklama
Reklama

Dwa dni później mężczyzna złożył wniosek w Urzędzie Miasta o wydanie wypisu z rejestru ewidencji gruntów i budynków dla przedmiotowej nieruchomości.

A zaraz po świętach Robert K. poszedł  do kancelarii notarialnej, aby dostać cztery wypisy  pełnomocnictwa.

Przyniósł też ze sobą dokumenty potrzebne do przeprowadzenia transakcji sprzedaży udziału w nieruchomości, w tym wypis z rejestru gruntów i odpis wyroku rozwodowego pokrzywdzonych.

A już trzy dni później:  30 grudnia 2013 r. Robert K. zawarł w imieniu współwłaściciela domu umowę sprzedaży w formie aktu notarialnego jego udziału w nieruchomości za kwotę 310 tys. zł. Tymczasem jak wyliczył biegły wartość połowy domu w dniu sprzedaży wynosiła prawie 700 tys. zł.

Kiedy rodzina właścicieli nieruchomości odkryła, że doszło do sprzedaży części domu powiadomiła o oszustwie prokuraturę oraz wystąpiła do sądu cywilnego o unieważnienie aktu notarialnego. Nabywcy mieszkania próbowali się do niego wprowadzić.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie oszustwa. Jak mówi Bogusława Marcinkowska, Robert K. w ceku osiągnięcia korzyści majątkowej zdecydował się wyzyskać znajomego, właściciela domu.

Reklama
Reklama

– Wykorzystał jego niezdolność do należytego pojmowania podejmowanych działań przez Roberta K. oraz jego błędu co do okoliczności zbycia udziału w nieruchomości i związanych z tym skutków prawnych, treści i konsekwencji podpisanych przez siebie dokumentów – tłumaczy prok. Marcinkowska.

Podkreśla, że poprzez zaniżenie wartości udziału w zbywanej nieruchomości oskarżony doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci udziału we współwłasności nieruchomości o wartości 697 tys. 800 zł.

W toku śledztwa przesłuchano właściciela nieruchomości, który zeznał, że nie wiedział o sprzedaży części domu.

– Ktoś się pode mnie podszył i dokonał sprzedaż nieruchomości – tłumaczył. Przyznał, ze podpisał pełnomocnictwo, ale nie rozumiał jego treści i nie chciał sprzedawać udziału w swoim domu. – Byłem z nim emocjonalnie związany. To miał być dom dla mojego wnuka – tłumaczył.

W styczniu 2014 roku, a więc już po dokonanej sprzedaży rozmawiał w mieszkaniu córki z byłą żoną w sprawie podatków związanych z nieruchomością. W styczniu i lutym 2014 roku przedstawiał się lokatorom jako właściciel nieruchomości.

Podczas śledztwa biegli psychiatrzy badali mężczyznę. – Uznali oni, że pokrzywdzony nie był w stanie należycie pojmować przedsiębranych czynności, określić charakteru i zakresu pełnomocnictwa, ani pokierować swoim postępowaniem – tłumaczy prok. Marcinkowska.

Reklama
Reklama

Robert K. przedstawił pokwitowanie, które miał wystawić pokrzywdzony, a w którym potwierdzał, że otrzymał 310 tys. zł. Jednak powołany przez prokuraturę biegły pismoznawca nie był w stanie określić czy podpis na pokwitowaniu został złożony przez pokrzywdzonego.

Robert K. nie przyznał się do przedstawionego zarzutu i wyjaśnił, iż do podpisania pełnomocnictwa i sprzedaży udziału w domu doszło na życzenie pokrzywdzonego. – Przekazałem mu pieniądze. To właściciel domu „uknuł intrygę przeciwko mnie, ponieważ  chciał mieć i dom i pieniądze – mówi prok. Marcinkowska.

Robert K. był już karany za rozbój, włamanie, przestępstwa przeciwko mieniu karą łączną pięciu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Skończył ją odsiadywać w 2011 roku.

Teraz grozi mu do 15 lat więzienia.

- Poszkodowany nie zdawał sobie sprawy, że zakres udzielanego pełnomocnictwa pozwoli na sprzedaż domu. Koledzy namówili go do podpisania dokumentów, bo w ten sposób miał się pozbyć problemu – mówi prok. Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Sprawa zaczęła się w grudniu 2013 roku. Współwłaściciel jednorodzinnego domu w Krakowie (druga część należała do byłej żony) pił wówczas alkohol ze znajomymi.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Bezpieczna noc Rafała Trzaskowskiego. Czy sztandarowy program to bubel?
Kraj
Pociągi wróciły na stację Warszawa Centralna. Rusza nowe połączenie RegioJet
Kraj
Lotnisko Chopina na skraju przepustowości. 2 mln pasażerów w miesiąc
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Kraj
Uniwersytet Warszawski inwestuje w nowoczesny wydział. Na budowie odkopano stary tunel metra i pistolety z Powstania
Opinie Ekonomiczne
USA kontra Chiny: półprzewodniki jako pole bitwy?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama