Bogdan przez wiele lat handlował bursztynem. Eksportował go do Hongkongu, Chin, a także do Polski i na Litwę. Nazywano go „królem bursztynu".
Uciekł do Polski dwa lata temu. Ale jego kłopoty zaczęły się wcześniej, gdy rosyjska milicja żądała od niego haraczy. Potem wspierał mocno opozycję i znalazł się na celowniku służb Władimira Putina. Prokuratura błyskawicznie postawiła mu zarzut usiłowania wyłudzenia co najmniej 350 mln rubli (ok. 31 mln zł) podatku. Biznesmen przyjechał więc do Polski. Tu jednak na podstawie międzynarodowego listu gończego został zatrzymany.
W marcu gdański sąd zdecydował, że można go wydać Rosji „w celu przeprowadzenia przeciwko niemu postępowania karnego". W obronie biznesmena stanęły Amnesty International i Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
– W Rosji podejrzany może być źle traktowany, może być poddawany torturom i nie może liczyć na sprawiedliwy wyrok – argumentowali wówczas przedstawiciele Amnesty International. Pełnomocnik Wiktora Bogdana – mec. Jacek Potulski – zaskarżył decyzję w sprawie ekstradycji.
W środę jego wnioskiem zajmował się Sąd Apelacyjny. Uznał, że ekstradycja jest formalnie możliwa. – Teraz wszystko w rękach ministra sprawiedliwości – mówi mec. Jacek Potulski. – Mój klient jest wystraszony całą sytuacją. W Rosji na pewno nie będzie miał uczciwego procesu. Boi się o życie – dodaje.