Balcerowicz pytany o to, czy pamięta Jacka Saryusz-Wolskiego z czasów rządów koalicji AWS-UW (po jej rozpadzie Saryusz-Wolski został szefem Komitetu Integracji Europejskiej), odpowiada, że w tamtych czasach dzisiejszy eurodeputowany wykonywał funkcje techniczne. - Na pewno nie jest tak, że wprowadzał Polskę do Unii Europejskiej, jak dziś sam mówi z właściwą sobie skromnością - przekonuje były wicepremier.
Na pytanie o to, dlaczego dziś Saryusz-Wolski zdecydował się zostać kandydatem na szefa RE, mimo tego, że nie ma szans na to stanowisko, były szef NBP odpowiedział, że "nie ma co psychologizować, trzeba patrzeć na fakty: a te są dla Saryusz-Wolskiego miażdżące".
- Musiał wiedzieć, że nie ma szans na wybór, że jest instrumentem Jarosława Kaczyńskiego. Z powodów, które są jemu znane, zdecydował się na udział w żałosnej farsie - podkreślił Balcerowicz.
Były wicepremier ubolewał, że zamieszanie wokół wyboru szefa RE "przyczyniło się do tego, iż dla Zachodu Polska staje się krajem coraz mniej zrozumiałym".
- Pogłębia się stereotyp Polaka-warchoła. To czyste szkodnictwo dla kraju. To jest nieprzyzwoite - oburzał się Balcerowicz. Dodał, że od polityków należy wymagać elementarnej przyzwoitości, bo inaczej będą bardzo nieprzyzwoici.