„Nitras, jak nic, ciągle jakby na prochach" – napisała w 2017 r. na Twitterze prof. Krystyna Pawłowicz, ówczesna posłanka PiS, a dziś sędzia elekt TK. Adresat wpisu poseł KO Sławomir Nitras wytoczył jej sprawę cywilną, która toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że jednak nie poprowadzi jej sędzia Krzysztof Świderski, nazywany w mediach specjalistą od Pawłowicz.
Jego nazwisko głośne stało się we wrześniu. Wtedy RMF FM podało, że Pawłowicz jako członkini Krajowej Rady Sądownictwa pozytywnie zaopiniowała awans Świderskiego. A ten, jak zauważyła rozgłośnia, prowadził aż dwie sprawy z jej powództwa i wydał wyroki korzystne dla posłanki. Obie dotyczyły obelg szefa WOŚP Jerzego Owsiaka. W jednej nakazał mu przeproszenie posłanki, w drugim warunkowo umorzył postępowanie, nakazując szefowi WOŚP wpłatę 3 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
W październiku okazało się, że jest też trzecia sprawa Pawłowicz, prowadzona przez Świderskiego, ta wytoczona przez Nitrasa. Media powtarzały informację, że wszystkie zostały przydzielone za pomocą losowania i zastanawiały się, czym tłumaczyć ten zbieg okoliczności.
Tę informację szybko sprostowało Ministerstwo Sprawiedliwości. „Trzy sprawy nie mogły zostać przydzielone sędziemu poprzez losowanie, ponieważ trafiły do sądu w okresie od 1 września do 4 października 2017 r., a więc na kilka miesięcy przed wprowadzeniem Systemu Losowego Przydziału Spraw Sędziom" – oświadczyło. Wyjaśniło, że trafiły do jednego sędziego, bo wpłynęły w podobnym okresie, a Świderski dopiero rozpoczynał pracę w tym sądzie i miał tzw. czysty referat.
Krystyna Pawłowicz zaczęła też podkreślać, że nie brała czynnego udziału w opiniowaniu. – Byłam członkiem sześcioosobowego zespołu opiniującego kandydatury do sądu okręgowego, ale nie byłam referentem sprawy sędziego Świderskiego. Podczas posiedzenia zwróciłam jedynie uwagę na ogromny hejt, jaki Owsiak uruchomił wobec sędziego po wyrokach – mówi „Rzeczpospolitej".