Przyczyniają się do tego najnowsze odkrycia. Na przykład 11 maja „Rzeczpospolita" informowała, że teleskop kosmiczny Kepler znalazł 1284 nowe planety (wcześniej znalazł ich 984). Niemal połowa to globy mniejsze niż 1,6 masy Ziemi, najprawdopodobniej skaliste, jak nasza planeta. Dziewięć z tych ziemiopodobnych obiega swoją gwiazdę w odległości, która umożliwia utrzymanie się na nich wody w stanie ciekłym. Te budzą największe emocje, bo może tam istnieć życie.
Z uwagi na tego rodzaju fakty, astrofizycy spodziewają się wiadomości o zaobserwowaniu cywilizacji poza Układem Słonecznym. W latach 60. XX wieku Frank Drake próbował określić, ile cywilizacji technologicznych istnieje w Galaktyce. Jednak nie miał pojęcia, ile globów przyjaznych życiu krąży w kosmosie.
– Dzięki teleskopowi Kepler i innym urządzeniom możemy oszacować, że jedna piąta gwiazd posiada planety w strefie życia – mówi prof. Adam Frank z Uniwersytetu Rochester w stanie Nowy Jork. Wraz z prof. Woodruffem Sullivanem zaproponował nowe podejście do pozaziemskich cywilizacji. Artykuł o tym publikuje „Astrobiology".
Amerykańscy astrofizycy szacują, że prawdopodobieństwo, iż ludzkość jest pierwszym gatunkiem zaawansowanym technologicznie, jest jak jeden do 10 do 22 potęgi, czyli niewyobrażalnie małe.
– Zamiast pytać, ile cywilizacji istnieje obecnie, należy zadać pytanie, czy jesteśmy jedynym w dziejach wszechświata gatunkiem, który opanował technologię. Ta zmiana punktu widzenia eliminuje konieczność odpowiadania na pytanie o długość trwania cywilizacji, pozwala natomiast zadać inne, tak zwane archeologiczne, jak często we wszechświecie życie jest w stanie rozwijać się do zaawansowanej technologicznie postaci, tak jak w przypadku ziemskiej cywilizacji – wyjaśnia prof. Woodruff Sullivan.